Dobrze wychowany cham, a nie cham z dobrego domu.
Nie masz jaj – załóż stanik, maluj twarz, stań na rogu.
Nie jestem władcą świata, ale synem władców.
Bez szacunku do kurew, typów, co psują nastrój.
ŁDZ, WWA – jaka, leszcze, bariera?!
Mamy pięści z żelaza, a nie serce z kamienia.
Brudny rap, gangrena, tylko ziomek bez kina.
W końcu frajerów dosięgnie w życiu kodeks bushido.
Boom bap, h**no i masz prawdy diler.
Emce zajmują się modą, ich rap Justin Bieber. Andrzej Cała:
W jednym z mocniejszych nagrań z platynowego albumu „HAOS”, czyli wspólnego projektu O.S.T.R.-a oraz Hadesa, panowie oddają hołd nowojorskiej scenie hiphopowej, korzeniom rapu oraz zasadom panującym na scenie lata temu. Dostaje się więc osobom, które od klasycznych nagrań A Tribe Called Quest, Black Moona czy Nasa wolą twórczość współczesnych gwiazd mainstreamowej sceny. Znajdziemy ukłon w stronę luźnego rapowego ubioru i cios wymierzony w fanów, dla których ważniejsze od wygody jest podążanie za trendami. Bezczelność, ostry język i szczera postawa są dla raperów znacznie ważniejsze niż pieniądze, popularność i błyskotki. Autorzy nagrania to rzeczywiście MC, którzy od samego początku swoich karier podkreślali szacunek dla starej szkoły, dlatego też „Stary Nowy Jork” brzmi tak autentycznie, a ponadto po prostu niesamowicie buja głową. Prawie tak jak wtedy, gdy w latach 90. DJ Premier dawał beaty dla Jeru the Damaja, a ten przekonywał o wyższości rapu powstającego na wschodzie niczym słońce.