[Ref. x2]
Nie szukam niczego na siłę
By potem nie żałować, że znowu to zgubiłem
Mamy przecież setki opcji, rozumiesz
Ale to nie znaczy, że Cię znajdę wśród tych obcych w tłumie
[Verse 1]
Cześć, wstaję rano, już mam dość
Kolejny dzień, znowu to samo jak na złość
Daję odpocząć planom, których nie mam, a ponadto
Już zapomniałem o tych, które miałem gasząc światło wczoraj
Wiesz, niby tak łatwo tu wpaść z laską
Która zostaje matką i ten wózek pchać pod tą klatką
A z chłopakami dłużej chlać
Przez ten hardkor można iść dawno, trzeba umieć spaść dobrze
A potem wziąć się w garść chłopcze, nie lać goudę
Jakby to był jakiś kurwa mać obrzęd, wiesz
To naprawdę nie dla mnie, nie mówię Ci jak żyć
Bo możesz żyć najzwyczajniej
Nie znam ciebie, Ty znasz tylko mój wokal
Ale jestem pewien, że odnajdziemy się po krokach
W wędrówce po blokach pokażę ci fajne miejsca
I nie będę szukać szczęścia, prędzej znajdę Eisa
[Ref. x2]
Nie szukam niczego na siłę
By potem nie żałować, że znowu to zgubiłem
Mamy przecież setki opcji, rozumiesz
Ale to nie znaczy, że Cię znajdę wśród tych obcych w tłumie
[Verse 2]
Możesz szukać sposobów jak pies, tylko po co?
Spójrz przez okno ile zmieniłeś dotąd
Ale za wszystko nie masz na pewno siebie winić
Bo może przyszłość da ci wyjść na zero jak Greenwich
Lub na plus nawet
Szukamy pracy i nie chodzi nam o zbieranie truskawek
Szukamy dup, niezliczonej ilości prób
Bo mało kto tu szuka tej miłości aż po grób
Szukamy dup, ale dla seksu aż po ranek
I szukając szczęścia może się niechcący z nim rozstałeś
I tak dalej, i tym podobne
Możesz wkurwiać się jak Małolat, to się stało modne
Przyszły na pomoc te mądrości, że
Tu amatorstwo nie ma żadnej wartości w grze
Lecz mogę przyjść Tobie w sukurs i wszystko pozmieniać
Tylko więcej ruchów a mniej pierdolenia
[Ref. x2]
Nie szukam niczego na siłę
By potem nie żałować, że znowu to zgubiłem
Mamy przecież setki opcji, rozumiesz
Ale to nie znaczy, że Cię znajdę wśród tych obcych w tłumie