W zlocie jantaru Na grzywach fal pienistych Plynie mysl teskna Do brzegow swietej Rany Tam trwa cisza I tylko juz Gniewny Baltyk Bijac kipiela W wichrowy brzeg Spiewa piesn Arkony Ktora pochlonal W odmety swe Ostojo Prawdy Posrod krzyza zarazy Tys trwala dumna I niezwyciezona! Plujac w scierwo jezu chrysta! Setki wojow u twych bram Strzeglo chramu
Boga twej ziemi Pana Swietej Sily i Mocy! I tak podle cie zhanbiono! I odszedl, upadl Ostatni wielki bastion Jedynej prawdziwej Mej wiary Nie pod wroga naporem Nie od jego sily Lecz dlatego ze ktos zwatpil W Bogow swych I zabraklo go! Byc tam razem z Nim! Swym mieczem smierc zadawac! I polec w wiecznej chwale! Niech nigdy nie zabraknie twej wiary!