[Refren] (x2)
W moim świecie nie ma lepszych, i
Nie widać znaków żebym czuł się gorszy od nich za nic
Każdy kolejny dzień to Bad trip, gdy
Żyjesz wbrew sobie przez co jesteś tylko gorszy dla nich
[Zwrotka 1]
Srasz pod siebie, zamiast w końcu ruszyć dalej?
Czujesz, że masz potrzebę powybijać ludzi w szale?
Każdy z nas ma pretekst, na to żeby lubić lament
Tylko twój bierny oportunizm tutaj nic nie daje
Dostosowanie się do innych, niszczy twoje zdanie
Podporządkowanie myśli, to jak opętanie
Coraz częściej już unikam z moim bogiem gadek
Zostawiam reszcie pomocnika, sam już bronię marzeń
Wara od moich wartości i mej ekipy także
Sława nie zrobi mnie gorszym, nie ma różnicy dla mnie
Kasa w roli dozorcy to nie są mity żadne
Chcę swobody, dorośnij, pierdolę lichy transfer
Chcę wyniki w rap grze i pierdolę kwestie lat
Pierdolę wtyki w rap grze, swoje mam koneksje brat
Za nimi skoczę w ogień, to mój własny poczet koleś
Czterdzieści procent, polej przepijemy sokiem z lodem
[Refren] (x2)
[Zwrotka 2]
Ej, bez kitu, każdy jest mi obcy, gdy trzeba bliskości
I bez widzów biorę nektar gorzki i wracam do formy
Rozmawiam sam ze sobą, i widzę tego minusy
Poznaję się na nowo, mam alter ego do dupy
Ej, i tak tu każdy przecież, po kilku dniach melanżu
Kac moralny patrzy w kieszeń, niejedyny słabszy efekt
Aura jak w szary wrzesień, siedzę w domu w starym dresie
Kuban to stały leser, od małego w bani przecier
Chociaż ten małolat ma wybitny cel od gnoja
Sporo zer i żona, bankowo ten bieg pokonam
Dychy dwie na karku, w głowie tylko seks i ona
Skończę nie jak bankrut, tylko jako scen ikona
Jeżeli we mnie wątpisz, spoko takie prawo masz
Tylko że pieprzę sądy, skoro nie uznają prawd
Słyszę kolejne wonty, które mnie już bawią brat
Chcę na starość hajs, i przejdę przez to cało sam
[Refren] (x2) [Tekst: Rap Genius Polska]