Na ulicy wschodniej północ.
Nietoperze lecą w ciemność.
Kogo miną? Kogo wezmą?
Kamienicom wszystko jedno.
Kilka lat tu rozrzuconych,
w nocnych barach i hotelach.
Kilka kobiet księżycowych,
pożegnanych przy niedzielach.
Mam czego chciałem, wolny lot przy blasku dnia.
Cóż gdy wciąż słyszę głos,co mnie w ciemność pcha?
Zanim noc mi drzwi otworzy,
stada ptaków fruną w senność.
Ile z nich do celu zdąży?
ile białych szkwałów przejdą?
Kiedyś z nimi się zabiorę.
Szlakiem zgubnym, szlakiem ciemnym.
Jednym drogi odgadnione,
moja pełna przejść tajemnych.
Mam czego chciałem, wolny lot przy blasku dnia.
Cóż gdy wciąż słyszę głos,co mnie w ciemność pcha?
...co mnie w ciemność pcha.