Z drewna drabina, długa na metrów sześć,
nie była ciężka, lecz ciężko było nieść.
Godzina piąta, może po piątej pięć
niesie ją diabeł, niesiemy ją przez wieś.
Niedługo trwała wizyta Bóg wie gdzie.
Drabina stała, byłoby strasznie źle
gdyby jej brakło - skończylibyśmy na dnie.
Przysięgam wszystkim - nic stamtąd nie ukradłem!
Znowu to miasto całe, nasze całe!
Daleko gdzieś za nami 'co by było gdyby?'.
Po raz kolejny się udało znaleźć,
drogę na przełaj, trochę gdzieś na niby.
Jeśli znalazłeś na parapecie ślady
Wybacz nam, przecież wpadniemy, posprzątamy.
Cicha wizyta pod hasłem 'satelita'.
Zamykaj okna, o nic lepiej nie pytaj!
Znowu to miasto całe, nasze całe!
Daleko gdzieś za nami 'co by było gdyby?'.
Po raz kolejny się udało znaleźć,
drogę na przełaj, trochę gdzieś na niby.