Abel w górach stada trzymał W owczym runie gubiąc dni Kain zboże siał w dolinach - brat mój baśnie czytał mi Obaj bardzo Cię kochali Jednak z ziarna wyrósł gniew Jak to wymyśliłeś, Panie Że brat przelał brata krew? Gdy patrzyłeś na śmierć Abla Czy Ci chociaż drgnęła brew Żeś ich wydał w ręce diabła Dla nauki - życiu wbrew?
Kain błąka się po lasach I przed własnym cieniem drży Tak to wymyśliłeś, Panie Że brat bratu katem był Będąc chłopcem ciekaw czy Baśnie to są Twoje sny Ufałem Ci Dziś mniej ufny czekam, aż Chociaż raz ukażesz twarz Chociaż raz Bo wszystko czym jesteś Twym nurtem odwiecznym Minie mnie