(Zwrotka 1)
Taką fazę mam zarazem jakbym leciał na prochach
Jak wlatuje na baze, czeka na mnie pełen pokal
To jak naloty na gazę, muszę zmieść ten lokal
Wiem, że chorą mam faze, wiem, że za to mnie kochasz
Jestem labiryntem znaczeń, ten styl mota jak koka
Specu od przeinaczeń, kara to seria z glocka
Pierdolę populizmy kitrane jak giety na cargo
Mógłbym pchać Ci te truizmy, ale na szajs mam embargo
(Zwrotka 2)
Stara pizda na ulicy patrzy na mnie jak na wroga
Bo nie mam włosów tam, gdzie ona pod beret chowa
Kątem oka zerkam, widzę jak babcia zacieśnia uścisk
Na torebce którą głupia prędzej połknie niz wypuści
Patrzą na mnie krzywo w szkole, na mieście i w sklepie
Wiedzą o mnie więcej niż ja sam, znają najlepiej
Nie lubię ludzi odkąd ziom poleciał z fetą
Każdy pewny Siebie, a start w życie jak chujem w beton
Zaprzedali duszę chemii, konkretom
Jak masz współczuć im, lepiej współczuj ich kobietom
Co się stało kurwa, że dzisiaj spływy po kresce
Mają większą popularność niż jebane hity w esce
Co, kurwa co bo nie kumam?
żyć w bólach, odpulam, gram o fulla, pull'up
Odkąd żyje outside moim lokum nie jest fotel
I mam w planach party night znowu w opcji dom jak hotel
Pierdolę sprite z kodą, mieszam spiryt z wodą
I nie śmieje się z Ciebie jak po wszystkim jesteś kłodą
Lubię pleść te słowa robię to w sposób owocny
Gubię treść gdzieś pod nocnym
(Zwrotka 3)
Znasz mnie jestem jak Tony Soprano
W czasach kiedy reszcie mc's jakby jaja odebrano
Znasz mnie zostawiłem skromność za bramą
A ogłada? No kurwa, tego nigdy mi nie dano
Mam znajomych ile mam, nie obchodzi mnie reszta
Odkąd mam ich jakoś mniej, życia już tak nie besztam
Ludzie żenują po czasie, coś jak beka z Leszka
Wypierdalać, nieprzeszkadzać jak w hotelu wywieszka
(Zwrotka 4)
Jarałem się jak pojebany w szóstej klasie podstawówki
Mając buty pumy rozjebane jak dupa jałówki
Moje poczucie wartości wtedy cienkie jak sznurówki
I przy byle sposobności, miałem żal, że brak gotówki
Długo potem w pierwsze lufki, upychałem staf i ów gdy
Ogarnąłem jakie skutki, przestać to był motyw trudny
Do dziś mam repsekt do wódki, przez co rzadko się z nią witam
Romans był niezwykle krótki, najpierw zgon a potem przypał
Pierwsze teksty niezła lipa, bragga to był temat główny
Dziś to uznam za niewypał, choć od wtedy na podwójnych
Jeszcze wtedy niezbyt spójny i na hejcie kilku gości
I myślałem wtedy chuj w nich, niech zobaczą mnie w przyszłości