[Zwrotka 1] Patrz na piedestale same chłopskie ryje Man ubodzy w style, jak kurwa w okrycie Zatykają syfem, głowy młodych głodnych Potem czyszczą piter, golony rodzic dba o płody Music box tęczowy i neon na ich łachach Ich gadka to Tajwan, a ciuchy to też bazar łyka bażant, każdą z chuja spierdolinę Rapa papa odpierdala pedofilię Siksy mokną w kurwę, ale on jest męski Proco mężczyzni to rano stoją na pętli Cisną na miesięczny by odbębnić zmianę I wiesz mi że wśród nich nie jeden kozak raper Papier, papier, weź słabiaku styl podszlifuj Bo w reklamie, to ci idzie przodowniku Kupuj polskie rap płyty, sorwa wolę inne Bo chujem śmierdzi raper, który zajął się szyciem [Zwrotka 2] Są tacy co klękną do pały za kontrakt Chłopaki spoko, to nie kible na dworcach Blacha kontrolna, to nie o to tu chodzi Lampa błyskowa nie robi umiejętności Na półce nośnik to nie finał drogi Dla mnie nagrody to jeżące się włosy Na łapach, gdy wiem, że się przeskoczyłem A słuchaczowi lata bania jakby dostał kijem Ja tym żyje synek, jak Chemiczny aka Faja
I przysięgam na na to, że bardacha na trackach Nie będzie tu grana, bo gadam jak granat Tak że przed ksywą, tytuł grand se nadam Pa jaka petarda, a piszę bez spinek I bezwstydnie cisnę te lipne pozycje Przybij pięć gdy mainstream działa jak LSD Drzesz z niego łacha, aż do bólu mięśni [Zwrotka 3] Jak po peyotlu masz tu w głowie miazgę Gdy patrzysz na polską rap grę Bo niewielu z raperów mówi prawdę Tylko dokładnie spójrz Są damscy jak Michał Szpak i nie mają kul Co drugi klepie innego czule po tyłku I po maśle starają się wejść do tego cyrku Chcesz moje miejsce, chętnie ci ustąpię Bo większość zapomniała co w rapie istotne Gdy patrzę na nich mam ochotę wbić nóż w coś Bo tej skurwiałej hipokryzji mam już dość Robią jedno, mówią co innego Tandeta, wpierdoliła ich własne ego Potem tłumaczą tym swój wielki progres Pokażą marne sk**sy i zapryszczoną mordę Aż zdziwisz się jeszcze że kobiety mają libido Patrząc na ich wąskie łachy jak Speedo [Tekst - Rap Genius Polska]