[Intro] (Ta historia jest dla ciebie) Pokoje i korytarze pełno ludzkich uczuć Płaczą ich tatuaże równo w godzinę duchów Wychodzą na wojaże, a gdzieś po siódmym buchu...(właśnie tak) [Zwrotka 1.] Spójrz, ponad nami tańczą damy jasnowłose Dopiero gdy zapalisz, poczuć możesz Co kto jak zostawił w takiej jak ta norze Nagle staje przed oczami jakby opuszczony hotel Nie musisz tam wchodzić, wszystko ci opowiem Ale idziesz mimo woli, bo to pewnie też o tobie Tuż za głównym wejściem miliony pokoi W jednym z nich wywiera presję stan destrukcji w paranoi Za ścianą jest we śnie charakter tamtych gnoi Nad nimi stoi dzisiejsze myślenie i wybory W holu się pałęta ego bez pokory Spala się, myśląc o błędach, nie może się uspokoić W pokoju bez okien kumulacja złości Osiąga nowy stopień i pije w samotności Idzie do niej chaos, ledwo trzyma się poręczy To ostatni desperado, dokładnie się rozejrzyj [Refren] Wchodzę jak do siebie, mijam pustą portiernię I chyba jestem w niebie połączonym z piekłem Wszystko, co się dzieje, jest wyraźne i lepkie Tutaj nic już nie jest... tak jak przedtem Pokoje i korytarze pełno różnych uczuć Płaczą ich tatuaże równo w godzinę duchów Wychodzą na wojaże, a gdzieś po siódmym buchu Chcesz, to ci pokażę, przetrzyj oczy swego słuchu [Zwrotka 2.] Schody, pierwsze piętro - idziesz, lecz niepewnie Bo na podłodze klęczą chwile, gdy wymiękłeś Boisz się myślenia, niby nie patrzysz na nie Uciekasz do pomieszczenia, gdzie się łatwo traci pamięć Tam koczuje zamęt, brak zwyczajnej wyobraźni Pozorami wspomagane potrojenie jaźni To, czego nie chciałeś, ledwo siedzi, ale pije Z tym, czego nigdy nie miałeś i tym, na co zasłużyłeś Najebany talent się potyka o podejście Duma napierdala dalej, słychać ją na drugim piętrze Weź i mi też nalej, jak ci się nie trzęsą ręce
Już idziemy, ale najpierw, może coś zakręcę Złapiesz łyk powietrza, może się uspokoisz Bo zostało do przejścia jeszcze parę pokoi Tu wizję wyświetla bunt na amatorskiej taśmie Tam pokusa przestępstwa w pokoju trzy trzynaście [Refren] [Zwrotka 3.] Chodź na trzecie piętro, na schodach tłum pozorów Napierdalają ścierwo i nie spuszczają z tonu Odgrzebują pewność, nieuzasadnioną podłość Gdy ty minąłeś namiętność, której się nie da dotknąć Czas pogłębia niemoc i bełkocze niewyraźnie Opowiada złudzeniom o bezlitosnym marazmie Który otumania przełom, niszczy satysfakcję Z pokoju wypadła szczerość z trzema kulami w klatce Radziłbym uważać, choć tu jest sekretne przejście A na końcu korytarza honor szykuje zemstę Wymierzy ją przez sen, wtedy każdy jest bezsilny Gdzieś w jednym z tych pomieszczeń zazdrość szuka winnych Nikt nie jest niewinny, a jeśli tak się zdarzy To zapewne inni będą chcieli go usmażyć To nie tani film jest, to wizje i przesłania Bo może kiedyś zginiesz, jak będziesz się tak szlajać [Refren] [Zwrotka 4.] Pokój pustych marzeń, za drzwiami nadzieja Ma milion wyobrażeń, ale złość ją onieśmiela Za ścianą się snuł nieobliczalny egoizm Ciągnął za sobą ból rany, co się nie zagoi W korytarzu miłość, która krzyczy, że jest ponad Na schodach leży litość - przyćpana i stłumiona Każde najsłabsze ogniwo się przekona, czym jest stres Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej chory gniew Serwuje nam widok, jak się gotuje krew Jak żyją i jak giną ci, co wypalają się Gdzieś na czwartym piętrze zapisany los Spełnia się niechętnie, bo wczoraj całą noc Z hipokryzją namiętnie napierdalali koks Dziś do drzwi się konsekwencje dobijają po swój sos Sumienie nie pęknie, bo wzmocni, co nie zniszczy Ziom, wiesz, co to za miejsce, nietrudno się domyślić, co? [Refren]