[Hook] Kiedy powiem sobie dość A ja wiem, że to już niedługo Kiedy odejść zechcę stąd Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie [Verse 1] Nic mnie nie czeka prócz wieczoru nad goudą Alkohol niszczy, ale mniej niż samotność I jest jakimś wyjściem, w sumie lepszym niż żadne No bo co mi zależy, skoro lżej mi nim zasnę? Już pierdolę ludzi, ich obłudę i kłamstwa Dzwoń, żeby chlać, potem mów, że się staczam I mów, że chcesz pomóc, potem śmiej się gdy spadam W sumie beka, mam depresję, nie ma jej, odszedł tata Mam paru sprawdzonych, czas pokaże czy po groby Reszta - jak gubiłem ostrość, to nie miała jaj zadzwonić Jak stawiałem, to rzucali się jak psy na karmę Jak wpadałem bez pieniędzy - miałem suchy pysk na najbie Kumple to dziś częściej grupa tylko towarzyszy w szklance Jak ich zostawiła dupa, albo ktoś ma kryzys z hajsem Chcę w coś wierzyć, ale nic mnie nie czeka Jak mam w coś wierzyć, skoro nic mnie nie czeka? [Hook] [Verse 2] Znów mnie budzi nadciśnienie, drżenie rąk i arytmia Miałem pójść do lekarza, zamiast znów moczyć ryja Mówią: weź się ogarnij i chcą dać jakiś proszek Mówią: weź się ogarnij, ale daj jakiś bodziec Jeszcze wczoraj miałem tatę, dziś został mi cmentarz
Jeszcze wczoraj tutaj była, dziś zostały zdjęcia Skoro to świat na trzeźwo, powiedz jak nie pić w nocy? Z nową butelką sprawdzam, czy mam psychotropy Nie zazdroszczę fur, ładnych domów i floty Ale zazdroszczę im luzu, psychiki i pełnych rodzin Moje plany są do jutra, bo jutro zjazdy Nie wierzę, że wyjdzie słońce, bo go nie ma od Inflacji Już nie wierzę w miłość, bo dziś łatwiej te dupy Wziąć na chawir do jutra, niż je zabrać do ludzi Gdyby jutra miało nie być, wziąłbym przykład z Pezeta I chyba tak zrobię, bo jutro nic mnie nie czeka [Hook] [Verse 3] Miałem ideały, cele, marzenia i plany Coraz dłużej idąc po nie, stałem się tym, kim nie chciałem I mówiłem o ambicjach, a już nie stać nas za bardzo Jak zgarniałem więcej - i tak wszystko szło na alko Rap? Weź nie pytaj, co mi po tych paru płytach Wiem, że jestem jednym z lepszych, ale jakoś nie wypływam Siedzę w studiu, zamiast zagrać o etaty Wierząc, że to pójdzie w Polskę, kurwa, jestem nienormalny Dziś raper to produkt, zamiast prawdy w tych słowach A ja niosę tylko ją, a nie szmaty w oneshotach Ale oni mają matki, ojców i ich wypłaty Ja znam tylko, kurwa, gorzki smak kiedy ich tracisz [Tekst - Rap Genius Polska]