[Zwrotka 1]
Urodziłem się z krzykiem, byłem zdrowy - to fart
Sto milionów od Wałęsy zapewniło nam dobry start
Jakiego nigdy nie miałem, nigdy nie miałem
W wieżowcu w którym szło, naprawdę kurwa oszaleć
Moi koledzy się bali, po mnie przychodzić, omijali łukiem mój blok
Telefony na kartę się rozdzwaniały się kiedy tylko pojawiał się sztos
Tutaj każdy miał czymś ubrudzone ręce i sumienie też
Dobro ze złem, wszystko na przemian, płomienie i deszcz
W szkole nie byłem zbyt popularny, popularna była feta ze szkłem
Krótki epizod, dziś nieistotny, dziś raczej tylko seta i jazz
Seta i jazz, jakby cały świat nie istał, ale tylko przez chwilę
No bo zaraz przyjeżdżała policja
Wyją syreny, w nowych butach sprawdzam systemy
Co prawda nie chcemy mieć przypału, uciekamy sobie po mału
Nas nie dogoniat, leniwe policjanty
Obok sąsiad z bagażnika samochodu goni fanty
Pomyślałem - to mi nie wystarczy, muszę gdzieś ulokować potencjał
Mam za dużo testosteronu, powiedz to im #impotencja
Mentalny bajzel odkładam na bok, sukces mi się w nocy śni
Kiedy wstaję rano, siemano, po tym numerze trochę fejmu wskoczy mi
[Refren]
Dżin z tonikiem sobie sączę, nie muszę za bardzo się wczuwać w bity
To najgłupszy refren pod słońcem, ale i tak się bujasz przy tym
Jest tak, ty wiesz, że jest tak x4
[Zwrotka 2]
Oni patrzą na sk**e i słyszą - to on ma te umiejętności
Giną pod butem jak robak , jak skarabeusz swoję gówno toczę od lat
Oni mają złoto, w środku to tombak
Moja empatia do nich to prehistoria, dinozaury mam ssaka w spodniach
Płonę jak pochodnia #jazz, nie chodzi o muzykę ale lata jak z bajki pies
Wyprzedzam modę, już dawno miałem swag, Guns N' Roses
Robię comeback, Jezus Chrystus, nad głową żarówka mam multum pomysłów
Doom doom, sto pocisków w twoją stronę, twoje rapy jak zamrożone
Ja mam to i płonę, dochodzę do wniosków, a ty stoisz w miejscu jak Jackson z wosku
Jackson z wosku x4
Oldschool, chcesz mieć retro super ale wchodzisz na bit jakbyś wdepnął w kupę
Znów pada łupem kolejna ofiara, M.O.A.B., na ulicach ciała
W mediach jestem jak statek widmo, z boku się zacięcie trzymam
Przechodzę obok dziwnych chłopców, kolorowych jak serpentyna
Podkładam semtex pod scenę, scena wybucha jak scena akcji
Fajerwerki, sztuczne ognie, jeden człowiek zostaje ostatni
Jestem na twoim hi-fi, widocznie wszedłem kominem do domu
To zapewnia mi nieśmiertelność, jestem wampirem z wyboru
Pan dealer kokosowych rymów, mam cały wachlarz smaków
Dla ciebie kotku to jak paliwo, więc czemu masz pusto w baku
Weź to zapuść w mp3, zapuść to w swoim audio
Najbardziej podobasz mi się uprawiając przy tym trening cardio
Przy tym tempie schudniesz mała, ten numer to twój osobity trener
Jedziesz pajacyki mała, trzęsiesz mięsem a potem w plener
Aerobik, walić tłuszcz ten, nikt nie zrobi tego za ciebie
Ta muzyka dotlenia twój mózg, ej, zwłaszcza jak biegniesz przed siebie
Po tej dawce rośnie ci biust i chociaż wiesz, że to ściema
Włączasz ten numer jeszcze raz, innego wyboru już nie masz
[Refren] Tekst: Rap Genius Polska