[Zwrotka 1]
Pamiętasz jak nie chciałeś wyjść wtedy na scenę?
Mały, wystraszony gówniarz na graffiti jamie
Nogi jak z waty, w gardle sucho, drżący głos
Ten głos parę lat później zrobi prawdziwy sztos
Pamiętasz co mówili? Teraz wara
Dziś już nikogo nie dziwią mixtape'y na instrumentalach
Tu kopara leci tym zawistnym sukom, hę
Kiedy później mainstream robi to jak ty
2002 albo 3 - trylogia jedyneczka
To były piękne czasy, o których wciąż pamiętam
Młody zajarany kyny bez planów i marzeń
Które kształtują się na przestrzeni zdarzeń
Rówieśnicy się śmiali, wołali za tobą wciąż
Że nic z ciebie nie będzie, mówili dawaj chodź
Ćpali już tydzień z rzędu - to był dla nich wynik
Gdzie byś dzisiaj był, gdybyś został tam z nimi?
[Refren x2]
Dziś patrzę wstecz i widzę jak układa się w całość
Całe moje życie, ten track to za mało
Moje życie, które mam w pamięci
Żeby opisać je nie starczy tej butelki
[Zwrotka 2]
Za nami dwanaście lat, przyznasz nie było lekko
Lecz kyny co to dla nas, przeszliśmy przez to
Bez parcia na szkło, za wszelką cenę wszystko
Kto dużo gada - mało robi, odpada szybko
Ktoś się pojawia i mówi, że już nie odpuści
Składy znikały jak w trójkącie bermudzkim
Ten wysiłek nieludzki z czasem dopiero widać
Choć to początek nie ma co się oszukiwać (nie ma)
Bez fałszywej otoczki w tym wszystkim jestem sobą
Nie nim, nie nią i na pewno nie tobą
To moja droga, nigdy nie było nudno
Razem z innymi, z którymi pchałem to gówno
Nieważne co mówią, sami się gubią się w tym
Będzie nam źle życzył niejeden skurwysyn (chuj wam w dupę)
Oni wszyscy wiedzą co jest dla mnie dobre
Mój kyny właśnie tak
[Refrenx2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]