[Verse 1.]
Yo, staje przed mikrofonem jak przed lustrem
Mówię tutaj jakbym patrzył sobie w oczy/
Gdy nie rozumiem, wypuszczam cios i już wiem
Bo najcięższe działa teraz przed siebie wytoczę
Nie chcę patrzeć na ciebie, ale przykuwasz wzrok
I patrzysz na mnie, jakby to był dla ciebie szok
A ja wbrew obiegowej opinii nie czekam na aprobatę
- na wzrok który mówi o dumie. No, chyba, że w rapie
Popatrz na siebie. Po co Ci to, co tam masz?
Ile wydałeś na buty, czapkę, zegarek ze złota
IPad'y, iPhone'y? Jesteś zatopiony w ekranach
W miejscu publicznym. Siedzisz w galerii tak do rana
Bo w domu można siedzieć, ale nie można za często
Bo kto zobaczy, że masz coś tam, obszyte czymś tam, złocone gęsto
Jeden na sto się znajdzie, kto czyta e-booka
Reszta sprawdza, czy towarzysko nie podupadła
Dupa ta jedna z drugą też przykuwa spojrzeniem
Aż chce działać na jej nogi, jak na morze Mojżesz
Nie wygląda, jakby wydała za dużo na ubranie -
Skromnie odziana jakby była w Służbie Wizytanek
Dobrze, że mnie nie stać, bo bym wpadł jak tamci
Jak na razie tylko tym stylem mogę się "lansić"
Jestem ciekawy tylko, kto prędzej za co zapłaci...
Jesteśmy solą - nie dajmy ziemi smaku utracić