Głośnik to cel, droga to jest walizka z forsą
Ale forsa czysta, w którą wkładamy serce
Ten hajs to litry potu na każdym koncercie
To studyjna duszność, to mikrofon rozpalony
To kartek tony, nieraz ucieczki ze szkoły
To setki godzin w pociągach, gapiąc się w szybę
To praktyka i ćwiczenia, kartka i wolne style, by
Potem rym do bitu ożył. My -
Jak juczne woły harujemy, ty -
Kupujesz płyty i płacisz za to, że my wkładamy w to pracę. Pierwszy singiel promujący oficjalny długogrający debiut Grammatika „Światła miasta” jedną z najważniejszych płyt na polskiej scenie. W 2000 roku o pieniądzach w rodzimym rapie mówiło się rzadko. Niby każdy ich pożądał i znał ich wartość, ale wypadało twierdzić, że muzyka to nieprzeliczalna pasja w zgodzie z hasłem znanym z solowego kawałka Włodiego na „Smak B.E.A.T. Records”: „Po pierwsze nie dla sławy, po drugie nie dla pieniędzy”
Eldo i Jotuze postawili jednak sprawę jasno – kasa jest ważna. Stanowi podstawę do nagrywania coraz lepszych kawałków, do grania doskonalszych koncertów, do twórczego spełnienia. Dzięki niej w przyszłości można będzie uniknąć problemu, czym nakarmić
Dziecko. „Friko” to też obalenie wielu mitów związanych z ówczesnymi zarobkami raperów kolorowo nie było, stąd apel do słuchaczy: „Nasza praca to rymy i bity, kupujcie polskie rap płyty”. A wszystko to zarapowane na dynamicznym, kapitalnie wlewającym się do uszu i bujającym głową bicie Noona, z samplem z nagrania Urszuli Sipińskiej. Słysząc fragment
„Nie o różach, nie o bratkach”, każdy fan polskiego rapu powinien z miejsca skojarzyć go z „Friko”