Opowiadał o czasach, których nie mogłem znać I tak siedzieliśmy: noc, diabeł i ja „Wiesz, żyjecie w stadach, żeby czuć się bezpiecznie Cierpicie w stadzie, bo chcecie się wydostać Kiedy większość zaczyna działać niedorzecznie Lub chce od was tego, czego nie możecie oddać Wybór zbiorowy, wolność pod kontrolą Chociaż Bóg dał ją wam bez ograniczeń Wolność, gdzie prawdę zastąpiono wygodą Nim wybierzecie, zysk z wyboru wyliczycie” Słuchałem go, chociaż nie mój to był świat I tak siedzieliśmy: noc, diabeł i ja. Trzeci solowy album warszawskiego rapera Eldo, jednego z założycieli formacji Grammatik był kontynuacją tropów, które artysta podrzucał już na „Eternii” trzy lata wcześniej. Tu jednak dało się zauważyć znaczący skok jakościowy. Krążek „Człowiek, który chciał ukraść alfabet” naszpikowany był aluzjami już nie tylko popkulturowymi, lecz przede wszystkim literackimi i filozoficznymi. Jednym z utworów, które najsilniej wbijały się w pamięć, był właśnie „Diabeł na oknie”, hiphopowe wprowadzenie do „Fausta” Johana Wolfganga Goethego. Całość jest opisem spotkania poety z diabłem. Pierwsza zwrotka to narracja z perspektywy człowieka, który słucha nocnego gościa z piekła. Ten rzuca nieco gorzkich prawd o ludzkości. Druga zwrotka jest opowieścią prowadzoną przez Mefistofelesa, przedstawieniem jego wizji człowieczeństwa („Mój świat to wybory świadome, miłość i nieskrępowane namiętności / Chwile, które przepełniają emocje tak możne, że uzależniają jak narkotyk”). Trzecie wejście jak możemy domniemywać, należy do samego rapera. Całość zaś płynie na tłustym, funkującym beacie. Wysmakowana, nieprzekombinowana kompozycja sprzyja wsłuchiwaniu się w tekst