[Zwrotka 1: Lukasyno]
Dla prawdziwych serce... umm
Fałszywi koledzy, psy wysłane na przeszpiegi
Uważaj, w tych czasach niski zaufania kredyt
Pamiętam kiedyś ekipy po trzydzieści osób
Ilu do dziś sztywno pokonuje przeciwności losu
Każdy ma swój sposób na zarabianie sosu
Gram rap bez rozgłosu, nie mam z tego kokosów
Bo nawijam o tematach dużo większej wagi
Jak jebane sprzedawczyki idą na układy
Po chuj pchałeś łapy w dragi, wiedziałeś nie dasz rady
Wierzyłeś w te zasady i złamałeś te zasady
Byłeś taki równy chłopak, w moment zawsze wszędzie
Meczyk, dyskoteka, a szeptałeś za zakrętem
Dziś mnie boli serce, bo w oknie ziomka krata
Wystawiłeś chłopaczynę co traktował cię jak brata
Patrz na chłopaka, do przodu klata, do góry wzrok
Idzie z uniesioną głową, pewnie stawia krok
Opanuj szok, omijaj blok, odwróć wzrok
Odebrałeś matce syna na niejeden rok
Twój tok myślenia - wszystko by uniknąć więzienia
Dobrze wiesz jak wysoka za to jest cena
[Refren x2: Lukasyno & Egon]
Tak tu jest przyjęte, uważaj na przybłędę
Chciałby być jak my, ale szepcze za zakrętem
Dla prawdziwych serce, dla zdrajców muerte
Drogi życia kręte, szanuj to co święte
[Zwrotka 2: Egon]
To jaki jestem to tkwi we mnie, trzymam się pewnie
Hermetyczny krąg, jesteś niepewny, odbij stąd
Lojalność to ulicy majestat
Niejeden przekopany, a myślał, że pewniak
Nie ma tutaj takich, dragi biorą dzieciaki
Uważaj na przybłędę, bo nie wiesz kto to taki
Znam niejedną historię z bloków
Zmącony spokój, głos syren wokół
Rozjebał się manekin, pogrążył ziomka
Czarnego chleba kromka, teraz czeka do dzwonka
Ty patrzysz w lustro i czujesz się jak śmieć
Ja mam honor, ambicję, ty mógłbyś tylko chcieć
Jak zwykły śmieć w domu walisz bunkier
Sprzedałeś duszę swą, pożegnałeś się z szacunkiem
Nie ma cię, dziś jesteś jak pył
Teraz zwykły kundel, kiedyś dobry chłopak był
[Refren x2: Lukasyno & Egon]
Tak tu jest przyjęte, uważaj na przybłędę
Chciałby być jak my, ale szepcze za zakrętem
Dla prawdziwych serce, dla zdrajców muerte
Drogi życia kręte, szanuj to co święte