[Zwrotka 1]
Za oddech głęboki
Co nozdrza przymroził
Dziękuję
Do głowy mi wskoczył
Niedziela po świętach
Cmentarze w płomieniach
I cisza nad miastem
I letarg
Przepici sąsiedzi
Zalegli w sypialniach
Od rana znów praca
I dobrze się składa
Bo mogę przechadzać się sam
Od rana znów praca
I dobrze się składa
Bo mogę przechadzać się sam
[Zwrotka 2]
Przeszedłem park i nic
Cisza. Chłód, wiatr i cisza, cisza
Szedłem w ulicach
Łódź pofabryczna
Ta stacja, ten dworzec zburzony
I nic, nadal cisza, cisza
Ale nie, że nikogo tylko
Jakaś złowroga zapowiedź
Taka wręcz od środka cisza
Od serca
Rzewnie zrobiło się
Pięknie i groźnie, więc wiem
Wiem, że coś jest
Na rzeczy
Coś wisi w powietrzu
Coś się nie mieści
Nie mieści się w ludzkim pojęciu
Coś drży, coś się zbliża
Coś znaczy ta cisza
Niczego nie czuję
Niczego nie słychać
[Hook]
A teraz już wiem to
A wtedy to nie