[Verse 1: Marvin] Muszę w końcu z kimś o tym pogadać Uwierz mi to wcale nie jest takie łatwe Wyrzucić z siebie coś co Ci przeszkadza Zbierałem się do tego parę ładnych lat, wiesz? Nareszcie stać mnie na prawdę I ta prawda to wszystko co dziś mam Wiem, że jeszcze nie jestem gotów na walkę Lecz czuję, że to koniec niewykorzystanych szans Byłbym głupcem, gdybym nie bał się zmian Ale wmawiam sobie, że gorzej być już nie może dalej Ta iluzja pozwala mi siać jeszcze większy zamęt Aż w pewnym momencie nie będę mógł się odnaleźć w tym Wiem, że oczekuję wiele, ale nie bój się Wiem, że oczekuję wiele, nie odwracaj się Pozwól mi znaleźć w Tobie choćby niewielką część mnie Choć szczerze wolałbym, żebyś nie utożsamiał się Łączy Nas tylko ten dźwięk Nie wiemy nic o sobie, ale czuję więź Nie pozwól mi zerwać jej Potrzebuję Cię jak nigdy wcześniej - EDKT Przekonaj się, że nie jestem wart kolejnej szansy I znienawidź mnie idąc w ślady tych którzy już przepadli gdzieś
Nie budzę w ludziach żadnych uczuć prócz pogardy Więc nie dziw się, że samotność to moja strefa zen [Bridge: Marvin] Nie mogę Ci dać więcej niż siebie w tych wersach Nie możesz mi dać więcej niż siebie w tych wersach [Verse 2: Marvin] To moje życie, w którym nie ma mnie Moja codzienność, w której nie ma mnie Wymyśliłem się od a do z Może dlatego kłamstwo tak szybko weszło mi w krew Ktoś mi tę cechę kiedyś wyjaśni Na wygodnej kanapie w jakiejś poradni Do tej pory myślałem, że jestem ponad tym A dziś łapię się na tym, że chcę być poprawny Niczego już nie jestem pewny od dawna Przekonałem się, że nie potrzeba wiele by spaść Wierz lub nie, ale to moja życiowa porażka Którą i tak obrócę w nieśmieszny żart Wybacz, że przytłoczę Cię smutkiem jak Hinterland I pokarzę świat w sposób, o którym chcemy zapomnieć Moja naiwność karze wierzyć mi, że przez ten czas Zrozumiesz mnie i skupisz się na tym co istotne