Z trzydziestką na karku
Od życia w podarku
W drelichu na zimę i lato
Wychodzisz jak młodzik
O słońca zachodzie
Z bukietem róż... dajmy na to.
Tak płyniesz przez Miasto
A w skórze ci ciasno
A miesiąc jak wieprzek lśni tłusty
Za tobą w przebraniu
Fałszywy stróż anioł
I dajesz mu w pysk...tak przypuśćmy.
Ślad bosy na śniegu wstrzymuje cię w biegu
Na mrozie kobieta zakwita
Przez białe kobierce
Przerzucasz swe serce
Kochacie się w bramie... na przykład.
I dalej na przystań
Gdzie ,,Czysta jest czysta
A kelner tak dobry jak chrzestny
Przyklejasz Chopina
Na czele basmena
I tańczysz kankana...powiedzmy.
I ziębi cię grzeje
I na głos się śmiejesz
Ty - człowiek w potrójnej osobie
Z przestworem się splatasz
I w gwiazdy ulatasz
Na rękach - wyobraź to sobie.