Jeśli chciałbyś kiedyś usłyszeć Kołysankę ciepłą jak piecyk Jeśli chciałbyś uciec przed życiem Do zamożnej mądrej kobiety To ja Jeśli zechcę kiedyś odmienić Egzystencję w złotej koronie To się zjawisz z wiatrem w kieszeni I błyskotki moje roztrwonisz Do cna Będziesz pływał w drogim szampanie To skandal to skandal Po mych uczuć białym dywanie Przejdziesz w butach jak jakiś wandal A ja na to spojrzę z frasunkiem O rety o rety I zapłacę zbędne rachunki Niestety niestety niestety Jeśli kiedyś wrócisz na ziemię
Bo wołanie moje usłyszysz To się w ciepły kapeć zamienisz I pamiętnik jakiś napiszesz By był Ale mnie już pewnie nie będzie W tamtym czasie i w tamtych miejscach Bo na skrzydłach nowych popędzę By się rzucić w rzekę szaleństwa Co sił Będzę pływać w drogim szampanie To skandal to skandal Po twych uczuć białym dywanie Przejdę w butach jak jakiś wandal A ty na to spojrzysz z frasunkiem O rety o rety I zapłacisz wszystkie rachunki Niestety niestety niestety