[Anita]
[Interlude]
Wiesz co? Ty mnie w ogóle nie rozumiesz...
Nie, nie potrzebuję Cię - sama sobie dam radę
Zresztą, Ty i tak pewnie dalej będziesz tu siedział, prawda?
[Mamen Arkanoid]
[Verse 1]
Zbyt dobrze znam Cię, młoda
Od zawsze kiedy puszcza mróz kapie woda
Twój luz raz Cię niósł, raz Cię [?]
Pogoda zmienna, góra lodowa chowa
Mało kto umie w sumie nie rozumieć serca
U mnie forteca z lodu dziś...
Chcę iść, być sobą, w końcu patrząc w niebo
I nie płacz, łapiąc mnie, bo
To nie ten pułap
Nic nie poczułaś
To ciągle ten sam rytułał
Za każdym razem, więc już przestań bujać
Każdy mógł być Twój do momentu, w którym nie zaczęłaś w to wierzyć
Niosłaś diament, dziś zamieniasz go w niebyt
Grzebyk na przedramionach jak zwiastun lodowatej prawdy
Nic nie łączy nas prócz kłamstw już, oddajmy graty
I choć z maty schodzisz jak czempion w ostatniej rundzie
Wiem, że trudno Ci uwierzyć, że zostawię Cię w sekundę
Nie oddaję hurtem, byłaś przy kawie cukrem
Dziś sam za Tobą zamknę furtkę
[Anita]
[Hook]
Zbyt wiele mówisz słów, pewnie rzucasz je na wiatr
A to wszystko pokazuje tyle, ile jesteś wart
Ciągle słyszę, że mój chłód może zmrozić cały świat
Ja na pewno tu nie będę pierwsza rzucać na stół kart
W kółko szukam dla nas szans, zaplątanych w sieci kłamstw
Podczas naszych kłótni, walk, jakbyśmy wpadali w trans
Chyba nic z tego nie będzie, słyszysz to dzisiaj ode mnie ostatni raz
Ostatni raz
[Mamen Arkanoid]
[Verse 2]
Było naprawdę miło, ja i Ty jak orzeł i reszka, gdy nie postanowiłaś nagle przestać
Było spoko, gdy tu przyszłaś i spoko, gdy odeszłaś
Do wczoraj Ty nie chciałaś słuchać, a dziś się streszczaj
Bo wiesz, mam niewiele czasu
Nie chcę hałasu
Nie chcę romansów [?] lotów, fochów, oklasków
Nie chcę już nawet kurwa stukotu Twoich obcasów
Jeśli nie milkną cicho w dół schodów na korytarzu
[Anita]
[Verse 3]
Puszcza mróz, stopi lód
A życie toczy się w przód
Jest tak wiele różnych dróg -
Każdą wybrać będziesz mógł
A wspomnienia po nas można zdmuchnąć szybko niczym kurz
Te słowa są jak kolce róż
Ja idę w swoją stronę - cóż...
[Mamen Arkanoid]
[Verse 4]
Każdy mróz mija, każdy lód topnieje
Jak [?] wbijam, poczujesz, co to przejeb
Skosztujesz, co zasiejesz
I własny smród w twarz Ci się zaśmieje
Dziś [?] ze smakiem traci się nadzieję
Bo choć mam od chuja powodów
By odkuwać Cię z lodu
Nie oszukam się znowu
Chcę upał a nie zew chłodu
Bo nie ma sposobu na jebaną zimną krew
I daj se spokój z tą wyrachowaną miną, cześć!
[Anita]
[Hook]
Zbyt wiele mówisz słów, pewnie rzucasz je na wiatr
A to wszystko pokazuje tyle, ile jesteś wart
Ciągle słyszę, że mój chłód może zmrozić cały świat
Ja na pewno tu nie będę pierwsza rzucać na stół kart
W kółko szukam dla nas szans, zaplątanych w sieci kłamstw
Podczas naszych kłótni, walk, jakbyśmy wpadali w trans
Chyba nic z tego nie będzie, słyszysz to dzisiaj ode mnie ostatni raz
Ostatni raz