[Verse 1: Małach] Wydaliśmy płytę jakoś ponad rok temu A to, że wyszła było dla mnie jak wdech tlenu Nie wierzyłem, że się uda, nie wierzę w cuda Od napisania zwroty do wydania płyty droga długa Żyje z muzyki, ta branża to lód kruchy Nie mogę se pozwolić, by od rana palić buchy Muszę ogarniać, by było co jeść Do paczek bity, koncerty, patenty na płyty Słuchacze dziś są, a jutro może ich nie być Że żyję chwilą, nie myślę nawet co wtedy Czy nasza płyta się sprzeda, czy się nie sprzeda Na tym etapie, którym jestem nie da mi chleba Jak pójdą bity to zupa, drugie i deser Jak nie to sama zupa, woda i pusta kieszeń Kręci się raz, nie kręci się, bywa różnie Zrozum - żyjemy tu na niepewnym gruncie [Refren x2] Wiesz, żyję tu na niepewnym gruncie Chcesz, płytę włącz, powiem Ci co u mnie Wbrew temu co o nas piszą A ich domysły i kłamstwa nam wiszą [Verse 2: Rufuz] Był początek roku, nie było polotu Mieliśmy tekstów kupę, nalewałem wódę w kubek Bo studio bez prądu i chuj z zarabianiem z jointów Może w trening, by trochę się dotlenić, Menciu I dzwoni Bartek, że z fartem przez śmiech To co to będzie wiem już A to dzień był jak na zdjęciu Jak pocztówka z Warszawy, sprawy te pchamy To trzeba się najebać, kurwa nie ma, że się nie da I chuj z tym jak patrzą na to
A to Małach, Rufuz wjeżdża, ustępujesz miejsca Teraz się rozpycha niejedna postać co tu jest licha Musi być bit, telling story albo ściana i obrys Kolory i pomysł To teraz pomyśl jak na wariata to trzeba składać Rada - grunt mieć pewny, na swoich tylko latać [Refren x2] Wiesz, żyję tu na niepewnym gruncie Chcesz, płytę włącz, powiem Ci co u mnie Wbrew temu co o nas piszą A ich domysły i kłamstwa nam wiszą [Verse 3: Małach, Rufuz] Niepewny grunt, czytaj jak z nut, dostajesz zwiastun I 360 pisane na piasku na plaży Tam gdzie wyjadę, by odpocząć jak się nie wydarzy Potknięcie na niepewnym gruncie, brak bagaży Rapowe jazdy, my żadne gwiazdy Wiem co chcemy, to to bierzemy, rachunek własny Choć przedział ciasny, jak mi nie pasi - wysiadam I robię co uważam, nie tylko gadam Jak niejeden ten tu chłopaczyna z okręgu Musisz plan mieć skrupulatny Bo tu kręcą na boku opór Ile pokus tu czyha, do licha witam I tak poznajesz kogoś znowu, ale chuj z tego wyjdzie A taki był ciśnień, rap trzyma mnie na nogach Trochę ochłoda, do zoba na koncertach Pamiętaj o tekstach, widzimy się na miejscach! [Refren x2] Wiesz, żyję tu na niepewnym gruncie Chcesz, płytę włącz, powiem Ci co u mnie Wbrew temu co o nas piszą A ich domysły i kłamstwa nam wiszą