Nie ma mnie, kiedy jestem nieobecny
Może bardziej bezpieczny
Nie myślę, nie czuję, nie słyszę, nie piszę
Nie działa, jak w samochodzie dysze
Nie ma mnie, gdzie jestem
Tam gdzie nie ma mnie
Za górami, za lasami, jak w bajce eh...
Formalnie nie ma mnie dla nikogo
Bo teraz siedzę i przytupuję nogą
Gaśnie światło i nie ma nic
To tak jak nie być, nie żyć, zamknięte drzwi
Dziś już pusty hol, pusty dom
Tylko dźwięki nie wiadomo skąd
Wyłączony prąd, ani żywej duszy
Przecina ciszę, jak strzała z kuszy
Jest tak jak nie chcę, ale musi
Nieobecny, jak na śniegu Zulusi
Spoko-poko, to nieruchomy taniec
Stopa, stopa, werbel w membranie
Odpoczynek, przecinek, ja Ci to dam
Mów do mnie jeszcze, mam to tam
Oto niczym kamienny stan
Pa**, pa**, cicho, cicho zasłuchany
Słyszą uszy, milczą ściany
Księżyc pijany na szkle wydrapany
On jak ja, jak Ty
Tonie w tych tonach, jak w sierści pchły
Zachodzą gały
Łza się kręci w oku
Ważny ten hałas, co daje spokój
Coś mi tu zwalnia, jak pracę kopalnia
Rzucam epitety, czytam didaskalia
Coś nie tak, sprawdzam machinerię
Robię ferie, nie jarzą baterie
Ref. Nieobecny - nie ma mnie
Nieobecny - czuję, że
Nieobecny - jestem wciąż
Nieobecny
Nieobecny... znowu pustka...
Tylko dźwięk po uchu mnie muska
Cztery kąty, tak jak chustka
Bezboleśnie, jak bez wyrostka
Ref. Nieobecny - nie ma mnie
Nieobecny - czuję, że
Nieobecny - jestem wciąż
Nieobecny
I nie ma mnie
I nie ma mnie
I nie ma mnie
I nie ma mnie
Odchodzę