[Zwrotka 1: Mroku] W tym kraju wszystko jest na styk jak w bucie na deskę Choć jako mały smyk mówiłem - Plucie nie jest męskie To myliłem się jak byk, bo ukłucie jest bolesne Gdy któregoś dnia się budzisz w obcej walucie na kreskę Część poniosło w świat, z nich część poniosła klęskę Ja tam wszystkim mówię cześć, gdy mijam jak Tereskę Ciągle niosę treść przeciwstawną jak groteskę Nie dałem się zwieść na te chóry anielskie Jak na twoje oczy latem jak chmury niebieskie Jak apel wersy składam jak śluby panieńskie Depresja mnie dopada, gdy presja jak śruby diabelskie Skręca mi żołądek niczym od wódy to miejsce Ma na mnie zły wpływ jak w celi pasiaki Tchórze zrobili spływ jakby mieli kajaki Raz unoszą się jak gryf, a raz dno jak raki Zaczynają pro, a kończą jak prosiaki [Refren: Mroku] Jeśli kiedyś miałeś chwile, że utknąłeś w martwym punkcie Szybko zbieraj siłę już myśl o jawnym buncie Możesz też bezczynnie czytać książki o buddzie
I wiązać wstążki by pamiętać o jutrze [Zwrotka 2: Mroku] Któregoś dnia to rzucę, smród banknotów i dzielnic I do początku wrócę, świata smoków i dziewic I będzie prowadził mnie los, szczerze wolę nie żyć Niż utknąć na dole gdzie ktoś mówi w co mam wierzyć Mam konflikt w sobie między tym kim chcę być A tym, że ciągle trzeba coś, trzeba coś zmienić Mam niespokojną duszę i pewnie wpadnę w niebyt Stoję, niosę treść, pójdę siedzieć za jej przemyt Jedni pozostali i spadł na nich jak grad kredyt Innych w kraju trafiał szlak, teraz mówią - God Damn It Wszystkich łączy jedno, chcą być ponad tym jak zenit Skręcić chcą, odpocząć, a dostają skrętu jelit [Refren: Mroku] Jeśli kiedyś miałeś chwile, że utknąłeś w martwym punkcie Szybko zbieraj siłę już myśl o jawnym buncie Możesz też bezczynnie czytać książki o buddzie I wiązać wstążki by pamiętać o jutrze