[Verse 1]
Siedzenia pocięte ja i autobus nocny
Miasto odpoczywa bo dzień był owocny
Przy mikrofonie znów bagaż uczuć i emocji
Kolejne setki słów zostawione na taśmie
Na zawsze
Niedługo zaśnie głowa ale działa jeszcze
Patrzę na szyby a one spływają deszczem
We mnie coś szepcze, to myśli co luźno płyną
Jak widoki za oknami pojawiają się i giną
Zostają za mną, zostają w tyle
Nie wiem kim jesteś, ale wiem że takie chwile masz też
To coś co ma w sobie deszcz
Jak wieszcz, rzeczy pokazuje na nowo
Przemywa twarz i oczy, duszy odbicie
Wolne stają się umysły jak styl na bicie
Te idee swobodnie łapię, jadę na gapę
Kiedy woda z nieba kapie na szyby autobusu
[Hook]
Nocą autobus szybko jedzie przez miasto
Czujesz myśli skaczą z tematu na temat
Nocą autobus szybko jedzie przez miasto
Te idee swobodne łapię jadę na gapę
Nocą autobus szybko jedzie przez miasto
Kiedy woda z nieba kapie na szyby autobusu
Nocą autobus szybko jedzie przez miasto
Widzę świat inaczej dla siebie go oceniam
[Verse 2]
Czujesz myśli skaczą z tematu na temat
Widzę świat inaczej, dla siebie go oceniam
Gonieni zmierzchem deszczem ludzie pędzą
Nici życia przędą pochyleni śpiesznie
Śpisz? Nie? To dobrze na ulice dalej patrz
Na to bacz co dzieje się w cieniu kamienic
Tu światło nie dochodzi, tu ludzie młodzi
Popełniają błędy kiedy dni swe chcą ułożyć
Zdani na siebie mają tylko muzykę i jointy
Jedynie co dziesiąty zostawia ławkę i osiedle wedle tego
Dziewięciu tu na zawsze zostanie
Odloty lub na lampie pasek
Ich patenty na zmianę
Albo ściemnianie innych, takich jak oni
Czas tu stoi a przecież dookoła goni
Zdaniem moim wyłącznie opłakane będą skutki
Uważaj, bo to więcej niż deszczowe smutki
[Hook]
[Verse 3]
Nocą autobus szybko jedzie przez miasto
Ono śpi z niedomkniętym okiem
Światła tu nigdy nie gasną
Ostatnie zdanie zanim dane mi będzie zasnąć
Czas żeby w końcu ktoś wrzasnął z uniesioną pięścią
Na czele ludzi stanął i zmienił porządek rzeczy zastany
Zwany systemem, bo nie ma na to słów
Sięgnął po władzę, na najwyższym fotelu siadł
Zmienił świat, nie obwiniał go wciąż
Gdzie taki mąż, co zobaczy ze nie ma co czekać
Trzeba to zmieniać, nie na to narzekać
Widzisz takiego kogoś z tych co ze sceny nawijają
Baty spalają, najnowsze bity znają
Ja nie i wcale nie wiem czy to tak dobrze
Czy to zaleta czy wada
Czy to się świetnie składa
Z tym cię zostawiam
To mój przystanek ja wysiadam
Deszcz niech dalej pada
Miasto niech moknie
[Hook]