Dokładnie nie wiem kiedy wszedł do Polski
Osiem dziewięć? to jest mój rocznik
W rapie jestem od dwunastej wiosny
Może nawet o tym nie wiesz wtedy
Miałem pierwsze zwrotki
Więc mnie rozkmiń siedzę wciąż w tym
Nie po to by lecieć w komercyjnej rozgłośni
Udowodnić coś? nie mam gości co
Chcą mój nośnik pchnąć Ci jak towar
Jestem wolny choć tak szybkie mam słowa
Jestem dobry można dziś mnie szkalować?
Chcesz hejtować to ziom nie ten poziom
Twoje gorzkie żale tu nikogo nie obchodzą
Wcale dalej swoją drogą brat wytrwale mimo wszystko
Szydząc z tych co chcą być idolami myląc tylko
Z pozorami rzeczywistość
Poprzedzając swe nazwisko ksywką
Niech zamilkną ci co niszczą głowy
Młodym typkom tym dziewczynkom młodym
Byle disco robić kręcić non stop lody
To przekazać chcesz potomkom swoim?
Pomyśl! to nie trudne wiem że
Myślę wiec jestem to obłudne pojęcie
Dla Ciebie czy nie chcesz od siebie dąć więcej?
Trzeba było jednak chodzić na te lekcje!
[ref.]
Mimo upływu lat ja nadal nie potrafię przestać
Pomimo tylu wad i strat poniesionych przez rap
Wciąż chce włożyć więcej serca...
Zawsze chciałem czegoś więcej od muzyki
Niż ten fajny refren i te piękne klipy
Choć dla Ciebie pewnie jestem nikim
Bo mieszkam w małym mieście nie tam gdzieś w stolicy
Nie znam Twej ekipy niech się liczyć zaczną
Gdy wyjdą moje płyty może być zbyt ciasno
Typ z zajawką pasją słowem
Nie znam się na modzie grałem darmo nie dla monet
Nie chce setek kobiet kocham na setki sposoby jedną
Choć z innymi jest mi dobrze tylko do niej znowu tęsknią moje dłonie
Płonie wewnątrz ogień od zawsze
Najwyraźniej nie wyjaśnię Ci jak jest naprawdę
Zrozum to nie żarty
Tu tylko człowiek znowu zabija dla frajdy
Spójrz czyja wina że są martwi za życia
Ludzie zakochani we własnych odbiciach
Każdy przelicza zysk
Prawdy nie tyka nikt
Mam styl unikat ich plastik to lipa
Bo wychodzę kwita do ludzi nie cyfr
Gdy budzi mnie świt dziś duży mam przypał
Bo nie łykam nic z ich gry w odbiornikach
Mam zbyt wiele pytań i chęci do bycia kimś
Kto zamieści Ci treści na płytach
[ref.]
Mimo upływu lat...