[2x Hook: Skretch]
Czuję, że jesteś mimo, że Cię nie ma
Moja podświadomość po cichu Cię wzywa
Wracaj, proszę wracaj. Gdzie Ty jesteś?
Odejdź, w końcu odejdź. Zabierzcie tę bestię
[Verse 1: Skretch]
Czekałem godzinami aż przyjdzie ten moment
Wiem, że między nami stał ogień
Chodziłem dolinami i lasami jak wędrowiec
Wpada w dołki ten, co sam je kopie
Starałem się latami, łatać każdą dziurę
Całymi miesiącami, byłem tuż przy Tobie
Dbałem, byś nocami, nie zmrużyła powiek
Kolejny plan zbrodni, to już Twój koniec
Byłaś tą jedyną z wielu kobiet
Byłaś lekiem na choroby, na moje fobie
Chciałem być zupełnie zdrowy, cierpiąc potwornie
Chciałem być ślepy, bo męczę moje oczy wzrokiem
Twoim wzrokiem obłąkanym, który szuka mnie
Twoim głosem zachrypniętym, który woła mnie
Twoim węchem wyostrzonym, który wszystko wie
Czułaś moją obecność, bo ja to cień
[2x Hook: Skretch]
Chodzę po zmierzchu, czytam słowa z ust
Widzę, Twoje rany, widzę, że czujesz ból
Mów mi przyjacielu, nie mów do mnie per „wróg”
Zamilcz, zamknij oczy, nie oddychaj, zmień się w słuch
[Verse 2: Skretch]
Ja będę przy Tobie, choć wiem, że tego nie chcesz
Zaplanowałem zemstę, która nie będzie przestępstwem
Widzę gorzką Twoją łezkę, która jest zwycięstwem
Umrzesz, ja razem z Tobą zdechnę…
I będzie pięknie… lecimy tam
I będzie piękny nasz utopijny świat
Znikną podziały, kolory, brak już zalet i wad
Tylko Ty i ja. Tylko Ty i ja...