REFREN I znów żyję spox, choć nie stać mnie na to Potrzeby rosną, kredyty płacą Nowe gadżety w tv błyszczą Konsumpcyjna rzeczywistość ZWROTKA Ty też tego chcesz I nie mów, że nie chcesz i jeszcze Najlepiej Żeby wydali resztę Sprawdź stan konta pod koniec miesiąca Bo wtedy rośnie wartość pieniądza Nie każdy to ma - my nie mamy Bo nie każdy może pójść do mamy Chęć posiadania Własności mania Być na fali Ten materializm REFREN ZWROTKA Nie wiem jak się czyta loga z twoich metek Mama mnie uczyła - 'nie kiecka zdobi kobietę' Ale dysponujesz forsą i standardy rosną Śmigasz z głową w kangolu, depczesz chodnik lacostą Długo to nie potrwa - wbij do mnie na kwadrat Jeśli kogoś spotkasz powiesz tym goodies bye bye Bo może laski i diamenty się uzupełniają Ale w mojej dzielnicy diamenty się mnie nie trzymają Więc pharcyde nie poleci tam gdzie siedzisz w piątek A ja nie polecę na twój portfel chłopcze Bo hajs mnie nie podnieca, wierz mi
Ale jedno mogę ci obiecać, jeśli Jedyny pomysł na wieczór to promil Nie czuj się pokrzywdzony, gdy zadzwonisz Człowieku a z drugiej strony to samo co track dalej Czyli zostaw wiadomość po sygnale FINKER Jestem fanem monarchii jak marek jurek A więc dawaj hajs mi, na chuj lamentujesz Jak bankrutuję to mnie bank ratuje To z miłości, gościu - muszę mieć hajs na niunie Na sam pomysł aby już na wejściu cię zbić Byłem pozytywny jak twój wynik testu na hiv Chcę szelestu a ty pokaż co masz w kieszeniach Motorola, LG, wszystko co masz do oclenia Ziomuś, dawaj rękę ty, fajny ten zegarek Ty pocisz się, kurwa, jakbyś był lany poniedziałek Ja chce tylko kapusty jak w warzywniaku Albo zostawiam łuski jak kiedyś przy tupac'u Twój tatuś będzie wściekły w chuj Ale powiedz mu, że nie ma dla mnie lepszych dróg Bo widzisz lubię gadżety lecz by mieć je synu To ty mi je kupisz albo bilet do londynu, kumasz? REFREN