Gdy rano wstaję, patrzę na słońce
Jest takie piękne, takie gorące.
Znów wstaje z łóżka i jem śniadanie
Potem zaczyna się odliczanie
Tego co musze, tego co trzeba
Nim słońce całkiem ucieknie z nieba.
Tego co muszę, tego co trzeba
By na 100% dojść do nieba.
Osiem godzin, długich samotnych
Życie za ścianą, słońce za oknem.
Zaraz po pracy skorupa pęka
Dróg jest tak dużo, przestrzeń tak wielka.
Piekło za cierpkie, niebo za słodkie
Na pewno z tobą lecz w którą stronę.
Dróg jest tak dużo, przestrzeń tak wielka
Po co ten wybór gdy jesteś jedna.
W strone piekła, w strone nieba
Może nigdzie isc nie trzeba.
W strone piekła, w strone nieba
Może nigdzie isc nie trzeba.
Jeśli pójdziemy razem do nieba
Będzie nam słodko aż do zemdlenia.
Jeśli pójdziemy razem do piekła
Zeschniemy z krzyku, bólu i gniewu.
Dróg jest tak dużo, przestrzeń tak wielka
A może lepiej nie ruszać z miejsca.
Więc w stronę piekła czy w stronę nieba
A może nigdzie iść nie trzeba.
W strone piekła, w strone nieba
Może nigdzie isc nie trzeba.(x6)