[Zwrotka 1.]
Czymże byłby człowiek bez uczuć? Chyba zwierzęciem
A pies przy swym panu jest jak mędrzec przy księdze
Wiem, że w włóczędze sami idziemy na ścięcie
Obrączka na ręce jest formalnością przed księdzem
A jeśli powiem ci, że seks to nie wszystko?
Że ciało nie jest po to, by pokazać kulturystom
Te mięśnie, tym dziwkom te dwieście w bicepsie?
Na pit-stop zjedźcie wreszcie, upadliśmy nisko
A we śnie łapię jej dłoń z pierwszym podejściem
Nic już więcej dodawać nie trzeba, to kleszcze
Zacieśniły więzy między nami
Sprężyć się usłyszeć, dotknąć opuszkami
Ci zakochani… brudna chemia
Jak ziemia splamiona krwią dziewictwa, gdzie przystań w marzeniach
Pieprzenie o przeznaczeniach to kicz dla plebsu
Nie chcę się zmieniać, choć nie mam nic oprócz deszczu już
[Hook]
Ja nie mam nic oprócz deszczu już, już (x7)
[Zwrotka 2.]
Jego życie było fejsem, dałbym status „to skomplikowane”
Ta… a potem powiedziałbym „amen”
To gdzieś tam było kiedyś przez kogoś przygotowane
Więc rzucam na membranę myśli roznegliżowane
No bo po co im ubranie? To nie plaża nudystów
A raj – Adam i Ewa z drzewa ściąga zwój tych słów
No i przed Panem nie uciekniesz z budynku
Przyłapałem ciebie i ją – dowód w ogryzku
Dziecko się przewraca w adidasach na koturnach
Studia i praca, powracasz do pudła
I dziś – tu, w tych czasach – zapraszam na backstage
Kurtyna opada i ktoś za to beknie
To piękne, że miłość utożsamia się z seksem
Tylko… normalne jak biały Pete Rock, yo
[Hook]
Nie mam nic oprócz deszczu już (x7)