[Zwrotka 1: Kuban]
To ryje beret, winę ponosi debet
Ledwo z domu wybiłem i liczę swoje kieszenie
Wezmę się za siebie, choć nie wiem od czego zacząć, a
Sumienie śmieję się ze mnie i nie wiem za co
Biorę tlen na usta i żyje się teraz jakoś
Krytykują gusta, ja puszczam to małolatom
Nie odpalaj tego nawet jeśli widzisz we mnie
Nie Kubana, a ksero, ja jebe Twoje intencje
Robię dla siebie, to raczej nie dla każdego
Tu odnajduję Eden, bo chowam tak swoje ego
Dla Ciebie to pewnie zwykły kawałek
A zamiast wychodzić w plener ja siedzę przy tym podkładzie
Uderza mnie to, że już nie mam ochoty gadać
Myślę o tym, bo ta potrzeba kłopoty sprawia
Czasem siedzę sam i myślę o migdałach
I nie ma najmniejszych szans bym uciekł stąd aż do rana
[Refren: Kuban] x2
Palę szlugi, mój umysł tego nie lubi
A lubi się czasem gubić, gdy ma tu za wiele nudy
To jest kolejny dzień, już nie mam ochoty biec
I czekam tak do soboty zbierając w tygodniu cash
[Zwrotka 2: Kuban]
No to druga zwrotka leci
Nie pytam co u was, bo i tak Ty dobrze wiesz, że to dla hecy
Co mnie to obchodzi, wyjebane mam na podziw
Dobrze mi w tej roli, nie znałeś mnie do tej pory
Teraz stoję sam przy szlugu, a wole gram
Nie próbuj tu nawet stać, dla luzu się bujaj tak
Zrobiłem taki track, żebyś robić miał co wieczorem
Siedzisz sam to przedzwonić już do mnie możesz
Wybiję na pewno stary, chyba że nie ma starych
Wtedy biorę dwa piwa i wybacz, załatwiam sprawy
Nie pytaj co to, wspinam się już wysoko
Każda spina to kpina i teraz jest wszystko spoko
Po dwóch godzinach jednak idę na powietrze
Dzwoni do mnie dziewczyna, na pewno to jednak spieprzę
Nie odbieram, nie dogadam się z nią teraz
A krótkie "siema" Kubana dziś wszystko zlewa
[Refren: Kuban] x2