[Verse 1]
Pod nogami kable, słowami dziś tańczę;
Nie ruszam się za nic, dobrze mi jest tu za majkiem;
Wyłącznie mój teren, wokal ryje beret;
Nie ma nic na pokaz, wiesz że robię to dla siebie;
Jedyne co wiem to że wychodzi mi jakoś
Każdy taki dzień tu sprawia że mam lepszą jakość;
Większość zna mnie z tego że mam jazdę;
Poruszam starannie wszystkie znajome sample
Przed siebie iść to mój cel, no a bity te
Pozwalają dziś wierzyć że znam wyniki w grze
Podoba się? To ruszaj się do tego;
Uśmiech od ucha do ucha mówi że to coś dobrego;
To z miasta mojego dźwięki z majka do niebios;
Wszytskie moje hasła tu dedykuję pojebom
Znasz ten bit znasz ten styl znasz te rymy
Ja się dobrze czuję sam i nie szukaj w tym przyczyny
[Hook] x2
Moje pierdolenie w refrenie, tu jest kurwa w cenie
Jakbyś spalił ze dwa giety po czym czujesz się jak w niebie
Nienawidzę fleszy tak jak nienawidzę siebie
Napierdalam piruety w zeszyt jak tancerz na scenie
[Verse 2]
Już na dworze ciepło porę mamy ciemną
Kieruję się stronę tego co jest nad poprzeczką
Mierzę wysoko, szczerze to mam gówna potąd
W pojebanej erze nie wiem już kto jest idiotą
Każdy taki sam, siedzi w bezruchu jak posąg;
Daję taki rap, że kurwa aż się wszyscy pocą;
Stawiam tezę, wokale mam świeże;
Jeśli ty masz jakieś ale to zachowaj je dla siebie;
łowię rymy i wpierdalam je do sieci
Niby dla ciebie to banał, ale boisz się zaprzeczyć;
Oczekujesz pewnie co będzie w kolejnym wersie;
I wcale to nie sekret, walę tu innych podejście;
Stale na przypale jakoś robię sobie miejsce;
Zazwyczaj daje rade rozładować to napięcie;
Wrzucam to do neta jak się naga to i owo;
By twoja kobieta mogła do mnie bujać głową;
[Hook] x2
Moje pierdolenie w refrenie, tu jest kurwa w cenie
Jakbyś spalił ze dwa giety po czym czujesz się jak w niebie
Nienawidzę fleszy tak jak nienawidzę siebie
Napierdalam piruety w zeszyt jak tancerz na scenie