[Verse 1: Kuban]
Żyję swobodnie, piję lub poszczę
Nie jestem zwykłym cywilem na normie
Dealer to poprze, linie na propsie
Powiem jak może na imię mam wogle, bo to jest
Kubano wariat, siemano wam tam
Takiego czegoś nie grano od dawna
Mała poprawka, nie grano nigdy
Mą panoramą jest styl opoczyński, czyli
Luźne nagrywki, panie i haj
Różne używki, ziomale i vibe
Głupie zagrywki, poranek i kac
Lubię odzywki, granie va bank
Dziwne mam fazy, gwiżdżę na czyjeś rozkazy
Nic mnie nie bawi i podchodzę znów ironicznie do sprawy
Stary, a jak już wyjdę się bawić to pojawi się w mym umyśle paraliż
Czaisz, majestatyczne urazy
Czekam aż w końcu mi zbrzydnie ten nawyk
Ale jest git, bo...
Czuję się jakbym ćpał z Morfeuszem
Rozdaję karty i mówisz mi krupier
Ostatnio chce mnie już każdy producent, a twoje fanki padają mym łupem
Ej, słyszałem jak żyjesz
Tyle na piśmie, ile skoczyłeś w tygodniu do pracy?
Jakiś asystent, a ja sam sobie ustalam grafik (heh)
Stały bywalec knajp, do tego chudy jak patyk
Czekam na tłumy kumatych, tak jak czekają na długi me spłaty
Jadę ordynarnie, znowu podkładam zwrotki klaunie
Z dobrym vibem, ej takie, żeby podgłośnić najbę
Złościsz się na mnie bo stanę tej twojej blondi w gardle?
Tego na trzeźwo nie przełkniesz, możesz się modlić za mnie
Kuban [Tekst - Rap Genius Polska]