Kuba Knap, człowieniu, słyszałeś to?
M.A.D.A. bwoy, Spliff Club
Słyszysz bit, mój, nastaw głośniej
Otwieram Spliff Club jak na Marszałkowskiej
Etap miejski kręcę jak Jan Ulrich
Potem toczę się powoli jak biję w [głupich?]
Jak mógłbym inaczej, jedno z paskudnych wypaczeń
Ale jak już być graczem to dumnym, łapiesz
Obczaj na mapie, w którym jesteśmy miejscu
Zdzwonkam z Adasiem, serwus bracie, co tam
U mnie wiesz, bez złudzeń, bez nerwów
Z trudem ponad tydzień stawiałem czoła ścierwu
Przywieźć ci browar, aaa, ty nie pijesz, szkoda
Widzimy się na schodach przy pawilonach
Dziś będzie pusto w barze, a chociaż człowiek
Człowiekowi wilkiem to za wasze zdrówko smażę
I wymykam się światu jak dym z tipa, żaden ze mnie
Keith Richards, dzisiaj tylko spliff i łycha
Nie bądź spiskowcem
Dowiedz się, nie kumasz nic - wynocha
Nabijaj tuby full towcem
Wdech, wdech, wydech, wdech - nokaut
Każdy ma własną sumę nałogów
A jej nieupilnowanie jest trudne na ogół
Trzeba zapierdalać żeby się nie zmulić
Ale kiedy tylko mam okazję na chill, no to chuj
Chyba troche mnie znasz ziomuś
Zazwyczaj szczerze się cieszę kiedy sztuki są topless
Chyba, że akurat byłem coś kupić na ośce, bwoy
Weed, wine and women, wiem, że poczuję straty w ten weekend
Ale nie liczę ile wytrułem szarych komórek, typie
To jest spliff club, skręcam gibla
Jest tu bliski mi (?)
Słyszysz - to linia basu, wiesz, to dobra firma
Z konkretnym podejściem do życia, zwalniam tempo
Jak mam pisać ten numer nie lecąc
To jak oglądać Mac & Devin Go To High School na trzeźwo
Kiedy fotel oferuje mi swą miękkość
Po całym tygodniu zapierdalania jestem ciężki jak LeBron
James, u ciebie szeleści srebro lub ciągniesz ścierwo
U mnie Just Blaze lub Hot jak Erick Sermon
Bo raz jest luz, gdzieś na filtrach
Przy gwizdkach, a raz wieczór z piękną kobietą
Taki detox, trzeba się odchamić, czasami
Całą noc z opowiastkami do pociągu
Odcinam się, tak dla S.P.O.R.T.U
Luz naturalny, to musisz wiedzieć, ah
Nie bądź spiskowcem
Dowiedz się, nie kumasz nic - wynocha
Nabijaj tuby full towcem
Wdech, wdech, wydech, wdech - nokaut
MADA, człowieniu
Kuba Knap, człowieniu
Spróbuj teraz nie zajarać łajzo
Leć do Żabki po browara i spal to
(?)
Co to był za tydzień, ty, weź mnie nie pytaj
3K - kac, kac, kac - tak to czytaj, człowieniu
Nawet nie wiem co się wtedy działo
Codziennie wracałem o 6 rano, chyba
Tak, to na pewno
Od dziś już mi będzie wszystko jedno
Bo się wychilluję zaraz z Bleizem na tracku
Człowieniu, tak, to mój atut - lenistwo
Nie protestowałem wcale
Odwrotnie niż moja siostra, ale
Ale ona może tylko dostać pochwałę za dobre sprawowanie, yo
Teraz siedzę z Madą i wiem to
Będzie mi po tym joincie wszystko jedno
Wjadę z Bleizem na dobrym tracku
I nie będę miał problemów chłopaku
Co jest człowieniu, ten tydzień to masakra
A ja wejdę do studia i to nagram
Tak to się robi ziom, wiesz o co chodzi
Jak nie wiesz to zamilcz, jak wiesz to do nas dobij, yo
Puść to w obieg stary