Nie szukam kompanów, którzy śledzą plotki. (Straszne!) Szukam gości, którzy powiedzą ‘odbij flaszkę Pogadajmy'. Nie jest przez to ani troche łatwiej Przeciwnie, przez to trochęśmy obrośli fiaskiem Nic nie może być płytkie, jasne? Tylko nasze kieliszki moga być płaskie Od słuchania tych cip już mnie uszy bolą Więc nawet jak obrażę cię najebany to czuć w tym polot Powiedzmy... myślę jak być lepszym Ale pierdolę, kiedy mówią ‘jak ci nie wstyd!?' Wszystko co robię wróci do mnie, o to się nie martw Ale każdy ma przydział dni, które mamy spieprzyć Odkryłeś we mnie pesymistę? Co brzmi dziwnie? Świat nie od dziś jebie dworcowym kiblem Alko przytępia węch, odsuwa poprawność Rozluźnia, tylko, kurwa, gdzie jest sens, znasz to? Co nas rozluźnia ziom, może nas wkurwiać czasem Choćbyś posmutniał rano, to wieczorem ruszasz w trasę Co nas rozluźnia ziom, może nas wkurwiać czasem I choć wiesz że to błąd, rano spadasz z łóżka z kacem To pokrętna logika, nie pamiętam, kiedy wlazło Nam do słownika hasło ‘przerwa od picia' To zwodnicza ścieżka, ale daje nam złudzenie Że poza sumieniem nic nas nie ogranicza To ta strona, której nie dostrzegliśmy w rodzicach
Bo to przypał - błądzić w cudzych życiorysach Ta, my chcemy żyć na sto procent Co weryfikuje noc z piątku na sobotę Czterdzieści to max, chyba, że odwiedzisz Czechy Kurwa, nasze grzechy, nasz świat A jak ktoś odczuwa przesyt i zamierza nie pić To zalicza się do leszczy, więc należy się śmiać, tak!? Nie, z tego wyrośliśmy, gdzieś jest podziw Dla tych dramatycznych gestów, bronić Się trzeba przed światem, posiadacze bystrych spojrzeń Raczej widzimy w tym pewien heroizm Jebać egzystencjalizm Spotkałem niewielu, którzy naprawdę chcieli mnie zranić Dla mnie świat nie był wrednym arogantem Za to złośliwie uczynił mnie naocznym świadkiem To żaden dramat, a czasem frustruje mocno Że zastanawiam się jaka to sklala Bez sensu, a prawda jest taka Że jesteśmy uzależnieni od zgiełku miasta Znajdź to co kochasz i się daj temu zabić Problemy? Chcę się martwić o te warte uwagi tylko A fiasko, którym obrośliśmy, to na własne życzenie i Skłonność do absurdalnych zmartwień Patrzę bystrzej i co ważne Patrzę na siebie częściej, myślę ‘znasz się?' Nie wiem jeszcze, ale się nie zachlę przez to I znajdę czego szukam, wierzę w to jak małe dziecko