Nie trzymajcie mnie na morfinie bo ja już nie chce do przodu iść
Otwórz suko oczy moje życie jest jak Ginseng Strip
Tyle drzwi, tyle klamek - nic nie wróżą mi
Jestem chory od przeciągów, a nie wiem którymi wyjść
O dziwo chcę toksycznych związków
Jak ja i chlorowodór
Zalej plastik po brzegi i zostaw mnie w spokoju
Długi spacer po krańcach istnienia / Kurwa przestań
Trochę się boję twardych bo nigdy nie zszedłbym z zejścia
Zrobiłem sobie rehab, nie mokniesz na cmentarzach
Chociaż umieram na codzień, nie umiem pozbyć się ciała
Nienawidzę ludzi, ale za to kocham ich obrażać
A jak nie jest im to w smak to ja to nie gastrofaza
Przez całe życie trują mnie
Po to chcę wreszcie wzbudzić gniew
Po to mi portfel pełen peso po to czarny SLS (x2)
Jak nie widzą bólu na mej twarzy znaczy każdy marionetką jest
Surogaci własnych myśli
Inkubatory serc
Wysłałem Pinkmana znów po kanistry
Zanim zmyje mnie stąd przypływ łez jak zimny prysznic
Ślepcy się pchają na pętlę na taśmach prawdy
A balans jest logiką architekci wyobraźni
I wszyscy zgnijecie i dobrze mi tym wszystkim gardzić
Mam w płucach tyle tlenu żeby opowiedzieć żart im