[Verse 1: Ksıaze] Teraz to już mnie nic nie ruszy, nie da wywołać się sztormu po burzy Cerbera tu jeszcze trzymają łańcuchy, jak któryś z nich pęknie to zacznę ich dusić I drogą na skróty chcesz przejść, w bagnie ugrzęzną ci buty Po prochach latają te kurwy, zwiedzając sufit, próbują zacierać strupy Pytasz czy mam dystans do siebie, nie wiem Mogę co najwyżej zwiększyć ten dystans do ciebie Skoro jesteś tą pochodnią, dzięki której naprawdę istnieję To jestem na niej płomieniem i beze mnie nie byłoby ciebie Wychodzę przodem, wyznaczam szlaki Choć jestem świadomy, że czegoś brak mi, bierz moją dłoń i natnij Rysuj krwią szlak by ominąć minotaury Kolorowe błazny trafiły na paru czarnych Jestem mścicielem z natury, której kazała ruszyć nie w dół, lecz górę Z uwagi, że szybko być tam nie chcę, bo wtedy wrogowie podadzą mi ręce
By potem popchnąć mnie i zobaczyć jak znikam Jestem gotów by cierpieć #sasuke_uchiha [Ref. x2] Będą zacierać mi ścieżki A ja nic na to nie poradzę, wierz mi Nie boję się, idę nią bez protekcji Celują we mnie, bo nie mogą znieść, że jestem lepszy [Verse 2] Złych wyborów nie da się obrócić w klepsydrze piasku czasu Wejdź mi w drogę, rozpalę czarny ogień #amaterasu Ślepa pogoń żeby osiągnąć szeroko pojęty triumf Brutalnie tłuką nam szklane domy, a szczęścia łud to requiem dla snu Z trzaskiem łamię kręgosłupy przeszkód, nieśmiałość jest tu nie na miejscu Bo jeśli zrobisz krok w tył dorwą cię mgły #silent_hill Wśród odwróconych krzyży, boska banderola pęka Chodź ze mną, albo umrzyj w mękach, krok w dziewiątą bramę piekła Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska