[Piter]
Cząstka moich wspomnień zamknięta w mojej duszy
Będąc dzieckiem obelg nie mogły znieść moje uszy
Codzienne słyszałem że jestem cholernym pasożytem
Byłem nawet porównywany z rodzinnym alkoholikem
Tak ciociu, zgadłaś, mówię właśnie o tobie
Powiedz ile lat siedzisz swoim rodzicom na głowie?
Nigdy kurwa nie zaufam żadnej kobiecie
Może dlatego że zawsze żyłem w swoim własnym świecie
Zamykam w sobie ból i próbuję go udusić
I cały czas Szatan nieskutecznie mnie kusi
Życie nigdy nie głaskało mnie po głowie
Los ze smutkiem jakby przeciw mnie w zmowie
Zamknięty w więzieniu własnej przeszłości
Próbuję się pozbyć tych krępujących nieczystości
Spokojna planeta w którą uderza jebana kometa
To początek a czuję się jakby to była już meta
[Mostek]
Chcę już odpocząć, dać sobie spokój
Mam tego dosyć, i tak co roku
Nie dam więcej rady, bo...
[Refren]
Jestem tylko dzieckiem!
Tylko dzieckiem! (Nikim więcej)
Jestem tylko dzieckiem!
Tylko dzieckiem! (I nikim więcej)
[Piter]
Matka i ojciec próbowali się mnie pozbyć
I wysłać mnie do domu dziecka bo mieli mnie dosyć
Wujek doprowadził ciotkę do nałogu i porzucił
Popadła w alkohlizm i skacząc z okna myślała że wróci
Nikogo na pomoc nie miałem na horyzoncie
Każdy myślał wtedy o lasce, kielichu i joincie
Moje życie jest pełne niespełnionych marzeń
Chciałbym wymazać z pamięci wiele przykrych wydarzeń
Na razie próbuję odbić się od moralnego dna
Pisanie jest jedynym oderwaniem i niech to trwa
Całe życie byłem obwiniany o każdą pierdołę
Może to wiąże się z codzienną depresją i dołem
Rodzice traktowali mnie jak ścierę i popychadło
A temu fiutowi który mnie wyzywał zrzuciłbym na głowę imadło
Przy swoich ziomkach zawsze zgrywał twardziela
Gdy byliśmy sam na sam chciał mieć we mnie przyjaciela
[Mostek]
Chcę już odpocząć, dać sobie spokój
Mam tego dosyć, i tak co roku
Nie dam więcej rady, bo...
[Refren]
Jestem tylko dzieckiem!
Tylko dzieckiem! (Nikim więcej)
Jestem tylko dzieckiem!
Tylko dzieckiem! (I nikim więcej)
[Piter]
Nigdy nie dostosowałem się do panujących warunków
Był taki typek który próbował na mnie dokonać rabunku
Pamiętam że płakałem wtedy cały dzień
Czemu gdzie byłem ja tam musiał być ogień?
Często musiałem rozmawiać w pokoju sam ze sobą
Nie potrafiłem się cieszyć świętem ani smucić żałobą
Raz dostałem w mordę bo spojrzałem się na jakiegoś ziomka
Czułem się cienki jak masło rozsmarowane na zbyt wielu kromkach
Wmawialiście mi że jestem tylko zwykłym śmieciem
Teraz rozgrzanym metalem wypalę wam moje znamię na naplecie
Tak dziwki, głos który słyszycie to Piotr Pierzchała
Mówienie co myślę mnie leczy, tak kurwa to działa
Całe życie bity i sprowadzany na jebaną podłogę
Teraz powracam by się zemścić i podstawiam wam nogę
"Nigdy ci się nie uda bo jesteś chujowy Pierzchał"
Moje życie jest losowaniem więc orzeł czy reszka?