[Zwrotka 1: Kamil] Często obiecuję sobie, że ot tak wszystko pozmieniam: Wyjdę na prostą, rzucę fajki od niechcenia Wykpię wszystkie procenty - abstynencja weźmie górę Rzucę na bok swój cynizm - problemy zaknebluję Splunę na partyturę, skreślając wątpliwości Złapię lukratywny kontrakt jako zbawca ludzkości/ W moich myślach zagości filantropijny duch Będe promotorem rapu, wpadając w kuplerski cug/ Lustrując buźki pięknych panien nazajutrz Hojnie wciskając w żuchwy przepustki do raju
Zawzięcie broniąc dewiz strudzonych chłopaków Wywołam salwy śmiechu pod ścianą płaczu/ Oduczę: uprzedzenia, marudzenia, narzekania Ocalę wszystkich - (nie poniecham starań!) Zostawiając na lodzie nienawiść i głupotę Póki co obiecuję: nie teraz, później, potem…/ [Refren: Krystek] (x2) Choć obiecuję sobie, że będzie lepiej Obiecuję sobie, choć co jutro będzie nie wiem Ostatnio coraz częściej chęć na zmiany w głowie czuję Na razie tylko sobie obiecuję...