[Zwrotka 1: Kamil] Zupełnie obcy w tym mieście lubię uchodzić w tłoku Daj spokój, znów stąpam w amoku nieswoich kroków/ Żyję tylko po zmroku, układając zwrotki w parol Przecież do niej nie zagadam (przez nieśmiałość!)/ Lubię zrobić wielkie 'halo', chociaż rzadko zasięg łapię Albo nie zwracam uwagi, albo patrzę inaczej: Raczej unikam dysput, często stroniąc od grupy Jak spóźniony zakładnik (mutyzm wybiórczy)/ Nie trzymam jednej ze stron – jak Andrzej kredensu To de facto niezdrowe (jak życie w tym miejscu!)/ Nie bardzo wiem jak orzec tu, jak to oprawić w ramę? Mając na uwadze fakt, że jestem niewypałem/ Obędzie się bez niespodzianek, choć jam do wybuchu skory śledzi mnie głos własnej matki (niedorobiony!) Odkąd zniknął koloryt nie potrafię sobie sprostać Jak mogłaś pójść sobie ot tak jak sobie poszłaś?/ [Refren: Kamil] (x2) Jako niewypał przez roztrzęsione ręce pirotechnika Przygaszony na zawsze, szukając zapalnika/
Niezauważony siewca jałowych prochów Rozpocząć odliczanie? Daj spokój! [Zwrotka 2: Kamil] Świat mnie z lekka otępia, choć nie temperuje wcale Podczas inwentaryzacji nie mam siebie na stanie/ Chciałbym znaleźć przesłanie, zamiast walić głową w ścianę Stworzyły mnie zmiany w zmęczonym materiale/ Na byle co nie przystanę, odkąd przystałem na siebie Jestem niedopowiedzeniem, kulawym zawodu cieniem Naiwnym strumieniem świadomości, który zgubił prąd Intruzem, którego nie wylałby Freud, ani Joyce/ Złość? Wciąż noszę brzemię, przez co brak mi tchu Jesteś silny? To podnieś je za mnie – tfu!/ Kwestionuję swój słuch, kiedy się na bitach miotam Niemota pełen zapału do wszystkich (mizantropia!)/ W zwrotkach płonę jaskrawo i długo (zimny ogień) Pociesznie wybrakowany, winien samemu sobie/ Ciągle szukam zapalnika, a gdy go znajdę nareszcie Wzniecę największy głuchy alarm w tym mieście! [Refren: Kamil] (x2)