[Zwrotka 1] Wiem, że zdarzeń nie wymażę, nic to jednak Te jałowe noce odkrywają we mnie człowieka Księżycowe majaczenie, delirium tremens Teraz jest za późno, niczego już nie zmienię Zwykły skurwysyn chciał wyrównać swe rachunki Ze światem, by pokazać, kto jest bardziej równy Niewinne rusałki potraciły skrzydełka Dałbym wiele byś mogła tego nie pamiętać Smarkaty łez rzeźbiarz, w sumie co o mnie wiesz Może jestem mała wesz, nastroszony jak jeż Ukrywam się pod płaszczem mrocznych fiordów Pośród psychiki tortur urządzam sobie rozbiór Ideałów, na cząsteczki, odczynniki, a wyniki? Mówią jedno, człowiek jesteś niczym i nikim Egzystencjalny nihilizm, tak możesz to nazywać Gdy na suchym gruncie z braku wody się szamocze ryba [Refren] Niby nie po trupach, a zostali półżywi Chcieli być szczęśliwi, teraz mogą tylko nienawidzić Niby nie po trupach, a zostali półmartwi
Nienażarty świat lubi się truchłem karmić [Zwrotka 2] Każdy ma coś na sumieniu, żadne usprawiedliwienie Gdy na czyjejś twarzy twe wspomnienie wywołuje cienie Mam nadzieję, że jest lepiej, przyszły ubożęta Za popełnione błędy dusza staje się przeklęta Ktoś jest moim bólem, a ja jestem czyimś Stałem się zardzewiałym trybem tej machiny Niby takie wzniosłe słowa, a kurewskie czyny Diabłu przynoszę dzisiaj twoje oczy w oświadczyny I jak ktoś powiedział, to już tak zostanie Zgrzytnęło na amen, zakodowane jak agape Pozostaje sprostać oczekiwaniom wspomnień Ja nie zapomnę o Tobie, Ty zapomnij o mnie Dwa różne światy, a jeden z nich rogaty Lodowaty i garbaty, odciśnięty jak stygmaty Pozostanie, gdzie jego miejsce, był tam od zawsze Tylko siedział ukryty jak sufler w teatrze marzeń [Refren]