[Zwrotka 1] Kupiłem sumienie na straganie za dwa złote Doliczyli mi do tego podatek VAT Wcześniejsze było dla mnie kłopotem Zużyłem je w przeciągu ostatnich lat Sprzedawca był miły i zachwalał towar Zapewniał o czystości, dał nawet gwarancję Zmyliła moje zmysły jego lubieżna mowa Więc znalazło we mnie swoją nową stancję I się zaczęło, coś we mnie pierdolnęło Runęły wszystkie mosty i wszystko runęło Co z tym miałem zrobić, ja nie wiedziałem Więc stałem w tym miejscu, którego nie wybrałem Ach, ta żądza mordu, ach, to wspaniałe Nawet nie wiedziałem, że miałem taki talent
Do zatruwania życia, wiesz... czujesz się jak pies? To w kącie leż! i uważaj bo... wychodzę na żer [Zwrotka 2] Czy znasz mnie? Czy znasz me sumienie? Czy znałeś prawdziwego mnie? Chyba nie Nie przywykłeś do bestii zaklętej w ciało me Ten na górze i na dole dobrze wie Co stało się z nami niedobrego? Co stało się? Dlaczego nie ma tego Co było? Krople potu spadły Odepchnąłem waszej nadziei drewniane dratwy Zostaje na wyspie, ja się stąd nie ruszę Zostaje bo chce, ja stąd nie wyruszę Dajcie mi spokój do jasnej cholery Dajcie mi samemu złapać za stery