[Verse 1]
Wetknę w usta obie recę i rozerwę
Na strzępy twarz, która jest mym przekleństwem
Az po same serce wejda sliskie dlonie
Zgniotę ścierwo w środku, od wewnątrz rozpierdolę
Czy to koniec jak Apokalipsa w Ksiedzę Powątpienia
Spisanej jucha Bestii, ktorej wykluto slepia
Makabrycznie krwawi, a jednak warczy, wyje
Rozjebię to w zarodku, póki we mnie żyje
Szorstki sznur na szyję też nie da temu rady
Bo immanentne zło wskrzesi grab koślawy
I jego gałezię, które pną się ku górze
One pragną bym żyjąc umierał dłużej
Dyndajżc na rzemieniu podłej egzystencji
Kołysany wiatrem dekadencji i rozkładu
Dochodzę do ładu z własnym człowieczenstwem
I odbieram je sobie ze szczególnym okrucieństwem
[Hook]
Bestia jest ślepa, Bestia jest smutna
Bez pierdolonych oczu nie zobaczy jutra
Bestia jest ślepa, Bestia jest wsciekla
Jutro to kurwa, ale kurwa przebiegla
Bestia jest ślepa, Bestia wciąż wierzga
Bo w jutrzejszym dniu nigdy nie zamieszka
Bestia jest ślepa, Bestia to człowiek
Jutro to dzień, co zabierze Bestię w ogień
[Verse 2]
Kim jestem i dlaczego tak bardzo to istnienie
Przypomina mi cierpienie, zgrzytające zębatki
I zapach klatki, ta klatka to miasto
Złe miasto to przestrzeń, w której zbyt ciasno
Jak w jednym ciele dla dwóch takich tworów
Co chcą życ i umierać z własnego wyboru
Kto dał mi wybór i dlaczego chce odebrać
To co dać mi może skok z czternastego pietra
Rzeczywistość sra na mury zbudowane z marzeń
Nadziei na jutro, tocząc swą zaraze karze
Za posiadanie złudzeń, pozwól, że ostudzę zapał
Kolorowy świat to tylko atrapa
Dachy zbite z prawdy przeciekają dezolacją
Skryte w szafach trupy kryja sie rozpaczą
Nabozeństwa strachu grzmią przed poranną kawą
Powiedz, czy wystarczy sił by wstać wcześnie rano?
[Hook]
[Verse 3]
A teraz popatrz na swoje dłonie
Czemu brudne sa od krwi, ktora płonie
Jaskrawa wstęga wzbija się ku dziurze w niebie
I ulatnia sie jak Bóg, gdy jesteś w potrzebie
Teraz popatrz w siebie i zadaj to pytanie
Czym jest twoja wolność i co zrobisz dla niej
Wolny jak ptak to dobre przysłowie
Gdy z dachu bloku za wolnością skaczesz w ogień