Moi idole już słyszeli i tyle, styka mi
Muzyka hula w przestrzeni, w tymczasie tyram na czynsz
I nie myślę co się zmieni kiedy wejdę do gry
Prawdopodobnie tym jebnę. jak już się wespnę na szczyt
Nie lubię pojęcia "przemysł", te kuluary to syf
Całego nadęcia sceny jakby się było szczycić czym
Nie mam ciśnienia na rap ,większe problemy, that sh** is real
Mam w dupie, sam sobie przemyśl, mi? byłoby wstyd
Patrzeć w lustro, mieć trzydzieści lat i sobie niuchnąć
Bo jestem gwiazdeczką, mam ego o przekątnej dwóch wiorst
Broni mi człowieczeństwo, nie jesteśmy tacy sami
I stawianie mnie obok tego to jak Mesa przy monogamii
I wiesz to bo się znamy i chcąc-nie-chcąc
Znasz moje plany, są jak: zbawić świat i brać go serio jednocześnie
Mieszkać w najpiękniejszym mieście
Chociaż te krakowską scenę miecie raper ze Skarżyska-Kamiennej
Przed zaśnięciem myślę co z Remkiem z trzeciej "B"
Bo dzieciak wpada w histerię kiedy zaczyna się bieg
Powinnam uzupełniać dziennik a nie pisać sobie tekst
Bo gdybym nie chciała uczyć to nie szłabym na AWF, co nie?
Moje marzenia to plany przez to nie miewam już życzeń
I zaraz zdaję egzamin, z buta w dorosłe życie
Nie chcę się martwić nocami, że jak lecę po bicie
To magister do kiermany, pani raper-nauczyciel
Moi idole to już nie raperzy
Wyrosłam, czaj to
Bo widzę powiązanie
Twój koncert - moje gimnazjum
W obu przypadkach stoję z boku, patrzę tępo
W głowię nucę za Ailo jakie mamy społeczeństwo
Plus te momenty gdy zazdroszczę życia mniej przytomnie
Czyje problemy rozwiążą sankcje na Rosję?
Mam doświadczenie powinnam ganiać na froncie
Jeśli przyjdzie zagrożenie pograć z Iwanem w Dwa Ognie
Moknę na deszczu, myślę o siostrze i czyimś dziecku
Ze szlugą w ręku, śmieszne, ostatni zły nałóg
Czuję wibracje, w kieszeni jęczy mi Facebook
Siema, sprawdź to – w wiadomości – bankowo mnie przekonało
Wszędzie rap