Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Chodźmy wreszcie do domu, już nie warto wierzyć cudom... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Zgliszcza i pusta przestrzeń, chodźmy do domu wreszcie... Widzę już tylko resztki, przeszły tędy całe pokolenia Czarna ziemia, wszystko do gruntu wypalone, nic już nie ma Słowa nie mają już znaczenia Został popiół i wspomnienia, wszystko poszło na przemiał... Widzę tych, którzy przyszli tu podpalać i burzyć Nie wierząc, że można tu żyć Setki nadużyć Papier może znieść wszystko - masz to w głowie, to pisz to Sterty kartek grafomanów podsycały to ognisko NIsko upadliśmy, jeżeli nawet nie ma już inwencji... No, zróbcie to! Inaczej cisza. Dosyć pretensji Więc w tym był sens i sens ten nadal tętni Jeżeli ciągle są chętni do tej rewolucyjnej bredni Tych, co każdy z nich miał przed tym setki takich samych Te rozgrzebane rany obrośnięte w slogany W ręce gaśnice! Niech płoną tylko znicze Na grobie idei, którą wyznawcy sami zabili kiczem! Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Chodźmy wreszcie do domu, już nie warto wierzyć cudom... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Zgliszcza i pusta przestrzeń, chodźmy do domu wreszcie... Gotowi do tego, by zacząć od nowa, skierować słowa na dobre tory
Skoro coś ma być chore, to niech będzie, trudno Zachowajmy ten ogień na dalszą drogę Kto wie, kiedy nam przyjdzie znów przypomnieć sobie o nim, powiedz... Więc zgaśmy ten Babilon i chodźmy się napić To będzie bardziej produktywne, niechaj szlag trafi cały ten bezsens Dla siebie mamy resztę, wiesz, że Tam gdzieś musi być coś więcej, musi być dla nas miejsce... Zgaśmy w końcu ten Babilon, czas do domu się rozejść Spoważnieć być może i po tych wszystkich latach orzec Że to jest koniec. Że o tym naszym Babilonie Moglibyśmy w końcu zapomnieć, gdyby nie to, że ciągle płonie... Gdyby nie to, że ciągle płonie... Zadzwońcie na straż pożarną! Oni mają sikawki! Niech ktoś zadzwoni na straż pożarną, powiedzcie im, że Babilon płonie! Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Chodźmy wreszcie do domu, już nie warto wierzyć cudom... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Zgliszcza i pusta przestrzeń, chodźmy do domu wreszcie... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Chodźmy wreszcie do domu, już nie warto wierzyć cudom... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Stamtąd już nie wieje rewolucją, wieje nudą... Zgaśmy w końcu ten Babilon, i tak płonie zbyt długo Zgliszcza i pusta przestrzeń, chodźmy do domu wreszcie... Chodźmy do domu wreszcie...