Zerwany spokój Poczerniałe bzy Na froncie noże Wśród skrzepniętej krwi I koszmarne sny W te przeklęte dni Dopijam zimną herbatę Idę porzucać granatem W fabryce ludzie O popękanych rękach Słucham bicia Bursztynowego serca Tyle rzeczy wokół nas Nad nami ciasny czas
Tłuste ulice miast Tu niebezpiecznie Powietrze drży Zdążyło trochę Już uciec nam krwi Pourywane sny Śliskie listopadowe dni Szczęście może przyjść potem Szukam ciebie zza wytłuczonych okien Między dziurawymi piętrami Wołam drukowanymi literami