Nareszcie wolni, moi drodzy koledzy. Zjechał cyrk z zapaśnikami Wysiadajcie i patrzajcie, a zaczniecie klaskać sami Moi drodzy koledzy, dzisiaj pierwszym pojedynkiem Będą walczyć na arenie katolik z elektrykiem Myślę, będzie wielka walka, wysłuchajcie co wam mówię Oni obaj prężą torsy, we wspaniałej są formie Moi drodzy koledzy, zaraz wszystko się zaczyna Pod dachem namiotu introdukcja pianina. Ten starszy jęczy, wolno mówi jakie są przyczyny Jedno wiem na pewno, on nie wącha kokainy Młodszy tyje z dnia na dzień, ale wy się nie bójcie To oznacza, że przed walką się odżywia znakomicie A w mym domu syn śpi, gdy wraca ze szkoły Żona pranie pierze, a gazeta leży Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej W gazecie prognozy, temperatura wznosi się Stary się krztusi, gdy młody go dusi Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej Już chwycili się za bary, ile tłuszcza ma radości Czego się nie robi dla ludności przyjemności
W naszym cyrku jeszcze dzisiaj walczą inni zapaśnicy Jest ich tylko kilku, każdy może to policzyć Jeden trochę silny, tylko buźkę ma dziecinną I trzej inni jeszcze na arenie się zmieszczą Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej A w piątek wypłata, będzie świetna zabawa Aż przepełni się czara, głowa spadnie z zegara Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej Moi drodzy koledzy, co za tumult jest w namiocie Tłuszcza płaci i wymaga, a tu stary przegrał szybciej Niż się wszyscy spodziewali i popadli w stan histerii Na widowni pod dachem nowi cieszą się niewierni Bo w ich domu syn śpi gdy wraca ze szkoły Żona pranie pierze, a gazeta leży Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej A w gazecie prognozy się, się, się nie sprawdziły Stary się zakrztusił, gdy młody go dusił Lecz przyjechał z oddali piękny młodzian w stali Obiecał, że da więcej kiełbasy i pieniędzy...