Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Jeden synek, imię - Igor, raz dostał wezwanie Jego pech, że akurat stał przy telefonie I słuchawkę podniósł - tego się nie robi Podnosi się dopiero, gdy się słyszy kto dzwoni A więc tak: usłyszał, że powinien przyjechać Na sześćdziesiąty trzeci, bo go chcą tam przesłuchać Założył wrotki - tak poruszać się lubił Nie wiedząc o tym, w swoją ostatnią drogę ruszył Gdy dojechał, gady go posadzili Na krześle, przed biurkiem, z lampą oznajmili Że jest podejrzany o zabójstwo, rabunek Cztery inne rzeczy. Imię Igor miał ten synek. Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Nie wyjdziesz stąd, Polaczku wepchnięty do celi Jego niefart był, że był tam jedynym białym Dzwonił do swej mamy, by mu buty przyniosła Bo we wrotkach w areszcie funkcjonować nie można Jako biały miał w tej celi totalnie przejebane Ruchali go w dupę Murzyni nad ranem Portoryki w nocy, albo było odwrotnie Gdy już go skatowali, to leżał na betonie W dzień dzwonił, głos się łamał, ale mówił, że nie pęknie
Że wszystko wytrzyma, do wyjścia dociągnie Ale wyjścia nie było, tylko razu pewnego Znaleziono go powieszonego Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Jeszcze jeden dzień wstecz zapowiadał, że się nie da Że wytrzyma, skoro mama na kaucję nie ma Ale zeznał najważniejszy z Portoryków w celi: - Don Pedro się powiesił, kiedy wszyscy spali Czarni przytaknęli na to wszystko milcząco Sierżant zanotował znudzony na stojąco Jeden synek, imię - Igor, żył dziewiętnaście lat Ale ponoć twardy był, z pieca chleb jadł Niejednego, jak się mówi. Było trochę hałasu Demonstracje środowiska zorganizowały z czasem Setka ludzi przyszła, mieli swoje powody Nie puścił was burmistrz, kurwa, nawet pod schody! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Krew leci, krew! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Krew leci, krew! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Ukryjcie swoje dzieci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci! Komisariat sześćdziesiąty trzeci!