Ta mokra szosa w nocy Zabija się jak głupia Opowiem ci swe życie Bo tobie mogę zaufać Zaciskam ręce na szyi Zaciskam zęby mocniej Mrużę ślepia w ciemności Aby widzieć cię lepiej Czekam, aż coś się odmieni Odmieni zdecydowanie Czekam, aż coś się odmieni Odmieni zdecydowanie Gdy burza w moim sercu Rozerwie je z hałasem nad ranem Wysoko tak leciałem Że wyżej chyba być nie może Nigdy nie będzie lepiej Może być tylko gorzej Daleko do ciebie Tak brak mi ciebie Daleko do ciebie Tak brak mi ciebie Ten pokój tak syfiasty Dookoła karaluchy Światłem suną sufitem W dół jadące samochody Mam ciebie naprzeciwko Twoje stopy w mych dłoniach Realnie albo wcale
Walczą myśli nam w głowach Czekam, aż coś się odmieni Odmieni zdecydowanie Czekam, aż coś się odmieni Odmieni zdecydowanie Gdy burza w moim sercu Rozerwie je z hałasem nad ranem Wysoko tak leciałem Że wyżej chyba być nie może Nigdy nie będzie lepiej Może być tylko gorzej Daleko do ciebie Tak brak mi ciebie Daleko do ciebie Tak brak mi ciebie Czekam, aż coś się odmieni Odmieni zdecydowanie Gdy burza w moim sercu Rozerwie je z hałasem nad ranem Wysoko tak leciałem Że wyżej chyba być nie może Teraz będzie już lepiej Nie może być gorzej Daleko do ciebie... Daleko do ciebie... Daleko do ciebie... Daleko do ciebie...